Krakowski Rynek Główny opustoszał. Cicho i pusto na Kazimierzu i Podgórzu. Rok temu o tej porze lokale gastronomiczne były pełne, tętniły życiem, dziś w oknach kolejnych restauracji i knajp pojawiają się kartki: "Zamknięte do odwołania, lokal do wynajęcia, do likwidacji". W związku zpandemią krakowska gastronomia stoi nad przepaścią.

Coraz więcej barów, kawiarni i restauracji zamyka się lub zawiesza swoją działalność z powodu pandemii. Szacuje się, że zamknięty może zostać nawet co 3. lokal, a pracę w skali kraju może stracić 200-300 tysięcy zatrudnionych w tym sektorze osób.

Branża gastronomiczna straciła dużo już na wiosnę, kiedy w lecie przedsiębiorcy liczyli na choć lekkie odbicie, okazało się ze sezon wakacyjny był bardzo słaby. Teraz kolejne obostrzenia i wciąż możliwy lockdown - mówi Wiesław Jopek, prezes Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej. A to może spowodować, że wiele przedsiębiorstw po prostu nie przetrwa zimy.

To wszystko odbije się na nas na wiosnę. To wtedy po pandemii zacznie się bezrobocie. Państwo powinno wziąć pod uwagę, że zabicie gospodarki to zabicie wszystkiego - przyznaje w rozmowie z RMF FM Wiesław Jopek.

Powinniśmy dostać zwolnienie z ZUS-u czy z kredytów leasingów, jeżeli państwo tego nie zrobi, to nikt tego nie przetrzyma. Na dzień dzisiejszy państwo zajmuje się swoimi jakimiś wewnętrznymi rozgrywkami a nie pomocą dla przedsiębiorców. Cały czas mówią, że pomogą, ale nie wiemy jak i kiedy. A zobowiązania musimy cały czas płacić I nikt się nie pyta skąd mamy na to wziąć - podkreśla.

Jak jednak zaznacza Wiesław Jopek, problemy dotykają nie tylko branżę gastronomiczną, ale wszystkie powiązane z turystką, hotelarstwem czy przewozami.

Krakowscy urzędnicy planują wdrożyć kolejne programy pomocowe. Program Pazua okazał się sporym sukcesem, teraz ma zostać wypracowany nowy projekt, który zostanie ogłoszony w najbliższym czasie. 

Opracowanie: