Coraz więcej rodzin zmarłych z powodu koronawirusa może w prowincji Barcelony, w Katalonii, zorganizować we własnym domu uroczystości pogrzebowe. Wszystko za sprawą jednego z zakładów pogrzebowych, który dostarcza pod wskazany adres pojemniki ze skremowanymi szczątkami.

Usługa ma związek z obwiązującymi od marca w Hiszpanii restrykcjami w wychodzeniu z domów w związku z epidemią, a także faktem, że wiele rodzin z powodu licznych pogrzebów musi czekać na pochówek swoich bliskich nawet dwa tygodnie.

Dziennik "El Mundo", opisując usługę zakładu pogrzebowego z Badalony w prowincji Barcelona wskazuje, że firma ta wykorzystała obowiązujący od marca zakaz organizowania powszechnych w Hiszpanii ceremonii przy trumnie zmarłego w domu pogrzebowym.

Podczas pogrzebu w domu zmarłego może pożegnać większe grono członków jego rodziny i przyjaciół. Pod koniec marca bowiem zaostrzono przepisy w związku z epidemią. Dopuszczają one jedynie trzyosobową delegację w czasie pogrzebu.

Dostarczany przez zakład pogrzebowy z Badalony pojemnik ze prochami zmarłego nie może być otwierany, a pogrzeb, jak zaznaczają władze katalońskiej spółki, powinien odbyć się w możliwie najszybszym terminie.

W poniedziałek władze Barcelony ogłosiły, że w związku z dużym zapotrzebowaniem na kremacje w miejskich zakładach pogrzebowych na cmentarzach stolicy Katalonii organizowane będą tymczasowe pochówki zmarłych. Maksymalnie w ciągu najbliższych dwóch lat będzie możliwa ekshumacja w celu kremacji i ostatecznego pogrzebu.


Katalonia jest drugim, po Madrycie, regionem Hiszpanii o największej liczbie zmarłych na Covid-19. O ile w całym kraju zanotowano do środy ponad 14,5 tys. zgonów, to w tej północno-wschodniej części Hiszpanii - 3041. Ponad jedną trzecią ze śmiertelnych ofiar koronawirusa w tym regionie stanowią podopieczni domów spokojnej starości.


ZOBACZ RÓWNIEŻ:  Koronawirus we Włoszech. Odnotowano rekordową liczbę wyzdrowień!