Strony pełne nekrologów w gazecie to „prawdziwy cios” - przyznał redaktor naczelny dziennika „L’Eco di Bergamo” Alberto Ceresoli. W weekendowym numerze takich stron było 11. W rejonie Bergamo w Lombardii panuje największy we Włoszech kryzys z powodu epidemii.

Choruje tam obecnie około 3500 osób, a zmarło ponad 260.

We Włoszech podkreśla się, że na łamach lokalnego dziennika, wydawanego od 1880 roku, najlepiej widać dramat, jaki tam się rozgrywa. Z każdym dniem rośnie liczba stron zadrukowanych nekrologami i wspomnieniami o zmarłych.

To sytuacja, która nas zadręcza bardziej jako ludzi niż dziennikarzy. Jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania i relacjonowania najsmutniejszych wydarzeń, a tego nigdy byśmy się nie spodziewali - powiedział agencji Ansa redaktor naczelny "L'Eco di Bergamo.

Alberto Ceresoli dodał: Nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę oglądał te wszystkie strony z nekrologami. Walczymy z tym podstępnym wrogiem, który jest niewidoczny i zabiera naszych wspaniałych seniorów, a to przecież oni przyczynili się do tego, że ta prowincja jest tak wspaniała.

Wśród zmarłych widzimy także ludzi, których spotykaliśmy na ulicy, przyjaciół i nie jesteśmy w stanie się z tym oswoić - podkreślił szef gazety.

Następnie stwierdził: Otrzymuję listy od czytelników , którzy proszą, by przenieść nekrologi na koniec dziennika, bo tłumaczą: mój ojciec i moja matka czytają i myślą, że następnego dnia przyjdzie ich kolej - wyjaśnił Alberto Ceresoli.

Rozumiem, że czytelnika to boli, ale jeszcze większym ciosem byłoby przesunąć je na sam koniec numeru gazety, to byłby brak szacunku - dodał.

1 maja gazeta skończy 140 lat.

SPRAWDŹ: Rząd Słowacji wprowadza stan wyjątkowy w służbie zdrowia