"Obywatele krajów Unii odzyskali swobodę i będą mogli wyruszyć na wakacje i przekraczać granice" - powiedział hiszpański eurodeputowany Juan Lopez Aguilar szef europarlamentarnej komisji ds. wolności obywatelskich ogłaszając porozumienie w sprawie certyfikatów covidowych. Porozumienie między PE, Radą UE a KE oznacza, że dokumenty zaczną obowiązywać zgodnie z planem, czyli tuż przed wakacjami. Do osiągnięcia porozumienia potrzebne były aż 4 rundy rozmów, a ostatnia trwała 4,5 godziny.

Certyfikaty będą wydawane w formie elektronicznej lub papierowej. Dokument będzie się nazywać: "Europejski Cyfrowy Certyfikat Covidowy" nie będzie - zgodnie z wolą eurodeputowanych  nosić  w nazwie słowa  "zielony", bo kojarzy się z ekologią. To było pierwsze zwycięstwo eurodeputowanych.

Przypomnijmy, certyfikaty nie będą tylko dla osób, które się zaszczepiły - będą mogli otrzymać je także ozdrowieńcy oraz osoby, które nie chcą lub nie mogą się szczepić, ale będą miały negatywny test na Covid 19. I to właśnie ceny tych testów były główną ością niezgody. PE chciał, by były one za darmo, tak jak szczepionki, by nie dyskryminować tych, którzy się nie zaszczepią. Kraje UE - nie chciały się zrzec swoich kompetencji w tej kwestii. Ostatecznie kompromis polega na zadeklarowaniu, że powinny być "dostępne" i dołączono deklarację KE o uruchomieniu funduszy 100 ml euro na testy (w ramach mechanizmu wsparcia w sytuacjach nadzwyczajnych) z możliwością uruchomienia kolejnych 100 mln euro. 

Rada UE niewiele ustąpiła w sprawie restrykcji. PE chciał, żeby kraje już nie wprowadzały żadnych nowych restrykcji, gdy będą obowiązywać certyfikaty. Ostatecznie kraje UE obiecały, że będą się powstrzymywać przed wprowadzaniem ograniczeń, a gdy sytuacja epidemiologiczna to wymusi to zrobią to z 48-godzinnym uprzedzeniem.

Ponadto pozostał zapis , który proponowała KE, że certyfikat będzie uwzględniać tylko szczepionki zatwierdzone przez Europejską Agencję Leków, natomiast każdy kraj będzie miał prawo uznać także inne szczepionki (np. rosyjskie czy chińskie). PE musiał ustąpić, bo zwłaszcza chadecy z Europejskiej Partii Ludowej chcieli, by certyfikaty uwzględniały tylko szczepionki zatwierdzone na unijnym rynku. Nie zgodziła się na to Rada UE, bo oznaczałoby to, że np. Węgrzy zaszczepieni Sputnikiem V nie mogliby swobodnie podróżować w przeciwieństwie np. do szczepionych AstrąZenecą Brytyjczyków, którzy są już poza UE. 

Parlament Europejski postawił natomiast na swoim w sprawie raportu, który po 4 miesiącach ma przygotować KE w sprawie oceny funkcjonowania systemu. KE proponowała, aby taki dokument powstał po 9 miesiącach. 

Opracowanie: