Premier podjął decyzję o dymisji szefa Wód Polskich Przemysława Dacy, a także szefa Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka. Ma to związek ze skażeniem Odry.

Mateusz Morawiecki o swojej decyzji poinformował w mediach społecznościowych. Podkreślił, że sprawę zatrucia Odry traktuje z najwyższym priorytetem.

"Nie spocznę, dopóki źródło i skutki skażenia nie zostaną jak najszybciej wykryte i usunięte, a cała sytuacja odpowiednio wyjaśniona" - podkreślił szef rządu we wpisie na Facebooku.

"Zrobię wszystko, co tylko możliwe, by jak najszybciej zminimalizować skutki skażenia i jego wpływ na ekosystem" - zapewnił.

Premier skażenie Odry nazwał "skandalem i ekologicznym przestępstwem o ogromnej skali". 

"Chcemy jak najszybciej znaleźć i ukarać jak najsurowiej! Poleciłem działanie odpowiednim służbom" - napisał Morawiecki, dodając: "Sytuacji, z którą mamy do czynienia, w żaden sposób nie można było przewidzieć, ale z pewnością reakcja odpowiednich służb mogła nastąpić szybciej". 

Co się stało na Odrze?

Mieszkańcy terenów nadodrzańskich informują o odkryciu ton śniętych ryb. Znaleziono także martwe ptaki oraz bobry. Sprawę badają nie tylko polskie inspektoraty ochrony środowiska i prokuratura, ale także i niemieckie władze.

O wprowadzenie stanu klęski żywiołowej w regionie zawnioskował do Rady Ministrów Zarząd Województwa Lubuskiego. W województwie zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim został wprowadzony zakaz wstępu do Odry. 

Według administracji ochrony środowiska w okręgu Maerkisch-Oderland próbki wody wykazały znaczne zanieczyszczenie rzeki rtęcią, która jest toksyczna dla ludzi i zwierząt. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik wieczorem poinformował jednak, że w pięćdziesięciu przebadanych próbkach wody z Odry nie stwierdzono metali ciężkich.

Przeczytaj więcej na ten temat: