Francuski dziennik "Le Figaro" w poniedziałkowej publikacji komentuje ostatnie ruchy prezydenta USA wystosowane wobec Iranu. "Po amerykańskim ataku Iran może zdecydować się na rozwijanie swego programu nuklearnego w całkowitej tajemnicy, tak jak robi to Korea Północna. Prezydent USA Donald Trump musi więc jeszcze pracować nad zwycięstwem" - pisze gazeta.
W nocy polskiego czasu z soboty na niedzielę konflikt Iranu z Izraelem, choć już wtedy rozwijał się dynamicznie a wymiana ognia między stronami walk trwała niemal nieprzerwanie od początku eskalacji, zaostrzył się jeszcze bardziej. Powodem tego było uderzenie, jakie przeprowadziły Stany Zjednoczone na trzy główne irańskie ośrodki nuklearne: w Isfahan, Fordo i Natanz.
Reuters podawał wówczas, że większość wysoko wzbogaconego uranu została wywieziona z Fordo przed atakiem. Iran odpowiedział na bombardowania ostrzałem Izraela, zaś irański parlament zatwierdził zamknięcie cieśniny Ormuz, leżącej na szlaku wiodącym z Zatoki Perskiej do Morza Arabskiego.
O potencjalnych konsekwencjach nagłego, choć przez państwa bezpośrednio związane z sytuacją na Bliskim Wschodzie spodziewam\nego, ruchu amerykańskiego przywódcy w poniedziałek piszę francuski dziennik "Le Figaro".
Gazeta podkreśla, że Iran dysponuje możliwością, która jest "mniej spektakularna" niż ewentualne ataki odwetowe na cele amerykańskie, ale za to jest "równie niepokojąca w długiej perspektywie". Teheran może wycofać się z układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej i "przejść do całkowitej tajności, podążając drogą północnokoreańską", a Pjongjang zdołał się dotąd uzbroić się w około 60 bomb atomowych.
"Le Figaro" ocenia także, że premier Izraela Benjamin Netanjahu zdołał uczynić coś, czego unikali poprzednicy Donalda Trumpa w Białym Domu, czyli "wciągnąć USA w wojnę przeciwko Iranowi poprzez stworzenie faktu dokonanego" w postaci konfrontacji rozpoczętej w pojedynkę przez Izrael.
Zdaniem dziennika, izraelski premier "postawił na niecierpliwość" Trumpa i "jego upodobanie do prostych recept na złożone problemy". "Teraz okaże się, czy prezydent USA dał się zwieść tym, którzy obiecali mu zakończenie wojny natychmiast po jej rozpoczęciu" - ocenia "Le Figaro".