Rekordzista świata Szwed Armand Duplantis został w Tokio mistrzem olimpijskim w skoku o tyczce. Pokonał poprzeczkę zawieszoną na wysokości 6,02. Piotr Lisek rezultatem 5,80 zajął szóste miejsce.

Niespodzianki w skoku o tyczce nie było. Złoto igrzysk zdobył rewelacyjny Duplantis. Mistrzostwo olimpijskie wywalczył wynikiem 6,02. Później poprosił o zawieszenie poprzeczki na wysokości 6,19. Chciał na najważniejszej imprezie pięciolecia poprawić własny rekord świata. Najbliżej był w pierwszej próbie, dwie kolejne były już słabsze. 21-latek pokazał jednak w Japonii po raz kolejny, że może być dominatorem w tej konkurencji przez kolejne lata.

Srebro wywalczył 23-letni Amerykanin Chris Nilsen. On także skakał bardzo wysoko. Wynikiem 5,97 poprawił rekord życiowy. Po raz kolejny olimpijską formę zaprezentował Brazylijczyk Thiago Braz. Mistrz olimpijski z 2016 roku z Rio de Janeiro stanął na najniższym stopniu podium skacząc 5,87.

Piotr Lisek bez medalu

Piotr Lisek w pierwszej próbie skoczył 5,55. Na wysokości 5,70 zanotował zrzutkę i postanowił przenieść dwie próby na 5,80. Tę wysokość pokonał za pierwszym razem. Jego trzy próby na 5,87 były jednak nieudane.

Dałem z siebie wszystko, co mogłem dziś dać. Nie każdy ma szansę być w finale igrzysk olimpijskich. Niedosyt jest, bo 5,87 było w moim zasięgu - powiedział Lisek w wywiadzie dla TVP.

Reprezentant Polski nie wykluczył, że podejmie jeszcze jedną próbą zdobycia olimpijskiego medalu. Pięć lat temu w Rio był czwarty wynikiem 5,75.

Ósme miejsce w Tokio zajął świetny Francuz Renaud Lavillenie, który podczas rozgrzewki doznał urazu nogi. Walczył z bólem, przekładał kolejne wysokości, ale ostatecznie udało mu się pokonać poprzeczkę zawieszoną na wysokości 5,70.

W igrzyskach olimpijskich w Tokio nie wystartował mistrz świata Amerykanin Sam Kendricks, którego z zawodów wyeliminował pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa.