Służby ratownicze są po to, żeby iść, żeby dotrzeć do poszkodowanego. Czy to będzie dzień, dwa, nieistotne, oni dojdą - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Zbigniew Nowak - górnik z rudzkiej kopalni "Halemba", który w zawale leżał 5 dni. Jak zaznacza, najgorsze było to, że nie mógł w żaden sposób przekazać swojej rodzinie, że mu nic nie dolega.

Marcin Buczek: Co w tym czekaniu, tam na dole, jest najgorsze?

Zbigniew Nowak: W moim przypadku była to właśnie niewiedza, jak to wygląda tam na wierzchu, jak jest daleko zasypane, czy już ratownicy dochodzą, czy jeszcze nie. Najgorsze było to, że nie mogłem w żaden sposób przekazać ludziom, rodzinie, że mnie nic nie dolega. Ja wiedziałem, że mnie nic nie dolega. Ani nie byłem połamany, ani nic się ze mną nie działo, a oni tam na górze mogli odchodzić od zmysłów, bo oni nie wiedzieli, czy mnie przygniotło, czy mam luft, czy się nie wykrwawiam, czy się nie uduszę - to było najgorsze. Później czas się dłużył, człowiek miał różne myśli, różne sny. Człowiekowi się np. śniło, że jest w domu, a tu nagle się budzi i jest ciemno, twardo, człowiek jest na dole. To były takie najgorsze chwile.

Marcin Buczek: Ale wiedział pan, że idą?

Zbigniew Nowak: Każdy górnik wie, że idą. Służby ratownicze są po to, żeby iść, żeby dotrzeć do poszkodowanego. Czy to będzie dzień, dwa, nieistotne - oni dojdą. Mnie to zdecydowanie pomagało. Pomagało mi to, to był komfort psychiczny, że idą, że na pewno coś kopią. Jedyne co mi pozostało to siedzieć i czekać aż przyjdą.

Marcin Buczek: Ich jest ponad 30, pan był sam.

Zbigniew Nowak: Mogli ze sobą porozmawiać, czy pograć w coś. Ja jak byłem sam, to mogłem tylko porozmawiać ze sobą - to wszystko.

Marcin Buczek: To jest jakaś więź duchowa między panem a nimi teraz?

Zbigniew Nowak: Tak to można nazwać. Troszkę mogę powiedzieć, że wiem, co oni tam czują. Pomimo tego, że oni są tam wszyscy razem, to jednak każdy, w jakimś tam momencie, był sam. Gdzieś tam człowiek usiadł na boku i nie dochodziło do niego nic, był pozostawiony sam sobie - tak myślę. Może było inaczej, ale tak właśnie myślę, że człowiek ma takie różne sprawy, że tak się to mniej więcej dzieje.

Marcin Buczek: Oni mieli światło, pan nie miał.

Zbigniew Nowak: Może dobrze, że ja nie miałem światła. Będąc samemu mógłbym kontrolować czas, a wiadomo, że jak człowiek spogląda na zegarek, to czas się dłuży. Jakbym patrzył na zegarek co chwila, to mógłbym dostać czegoś do głowy, bo człowiek różnie reaguje. Człowiek żyjący w niewiedzy jest trochę zdrowszy.