Latami będziemy płacić Turcji, by utrzymywała u siebie uchodźców, a z czasem trzeba będzie przyjąć pewną liczbę migrantów z tureckich obozów. Do tego zobowiąże się Unia Europejska w niedzielę na szczycie z Turcją, która - jak przyznają unijni dyplomacji - ma obecnie silną pozycję negocjacyjną - ustaliła brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. W zbliżającym się szczycie po raz pierwszy weźmie udział premier Beata Szydło.

Latami będziemy płacić Turcji, by utrzymywała u siebie uchodźców, a z czasem trzeba będzie przyjąć pewną liczbę migrantów z tureckich obozów. Do tego zobowiąże się Unia Europejska w niedzielę na szczycie z Turcją, która - jak przyznają unijni dyplomacji - ma obecnie silną pozycję negocjacyjną - ustaliła brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. W zbliżającym się szczycie po raz pierwszy weźmie udział premier Beata Szydło.
Turcja ma u siebie obecnie ponad 2 miliony uchodźców z Syrii /DJORDJE SAVIC /PAP/EPA

Jak dowiedziała się nasza dziennikarka, nie ma sprzeciwu Polski wobec zapisów deklaracji, która ma zostać przyjęta na szczycie. Polska nie zgłasza szczególnych problemów. Problemy piętrzy jedynie Cypr - ze względów historycznych - ujawnił w rozmowie z naszą korespondentką unijny dyplomata.

Z dokumentu wynika, że Unia obieca Turcji 3 miliardy euro w kilku najbliższych latach. Część będzie pochodziła z budżetu UE, a część z wkładów krajów członkowskich - wyjaśnia rozmówca Katarzyny Szymańskiej-Borginon.

Według wyliczeń Komisji Europejskiej, wkład Polski wyniesie 71 milionów euro, o czym informowaliśmy jako pierwsi. Jest on zresztą stosunkowo mały - Bruksela wzięła bowiem pod uwagę PKB każdego kraju. Hiszpania ma na przykład wpłacić 191 milionów euro. Ostateczne deklaracje państwa mają złożyć do świąt Bożego Narodzenia.

To dobra inwestycja, gdyż trzymanie uchodźców z dala od unijnych granic pozwoli odzyskać nad nimi kontrolę - przekonują unijni dyplomaci.

Unia zgodziła się jednak na przegląd wydatków, co oznacza, że w przyszłości Ankara będzie zapewne żądać więcej. Turcja już teraz chciała wynegocjować o wiele więcej niż 3 miliardy euro. W wielu rozmowach z szefem KE Jean Claude’em Junckerem czy szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem tureccy przywódcy dawali do zrozumienia, że ich kraj potrzebuje na ten cel nawet dwa razy większych środków. Turcja ma u siebie obecnie ponad 2 miliony uchodźców z Syrii.

W deklaracji, którą przyjmą na szczycie szefowie państw i rządów UE, znalazła się również obietnica przyjmowania w przyszłości przez Unię uchodźców z tureckich obozów. Uzależnione jest to jednak od realizowania przez Turcję umowy o readmisji - Turcja będzie musiała przyjmować z powrotem nielegalnych imigrantów odesłanych jej przez kraje UE. Ankara zobowiązuje się, że wdroży umowę już w przyszłym roku, czyli wcześniej, niż to początkowo zakładano.

W dokumencie ze szczytu nie podano żadnej liczby uchodźców, których trzeba by było przejąć od Turcji. Na początku października brukselski świat dyplomatyczny obiegła informacja, że Komisja Europejska zaproponowała Ankarze, by kraje UE przyjęły z tureckich obozów pół miliona uchodźców. Później mówiono o 300 tysiącach...

(edbie)