Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ocenił, że kanclerz Angela Merkel, która w minionych latach w UE "pociągała za wszystkie sznurki", nie zdołała pozyskać sojuszników dla swojej polityki wobec imigrantów i jest w Europie osamotniona. "W europejskim układzie sił coś się zmieniło" - stwierdza Daniel Broessler - autor materiału opublikowanego na pierwszej stronie największej niemieckiej gazety opiniotwórczej.

Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ocenił, że kanclerz Angela Merkel, która w minionych latach w UE "pociągała za wszystkie sznurki", nie zdołała pozyskać sojuszników dla swojej polityki wobec imigrantów i jest w Europie osamotniona. "W europejskim układzie sił coś się zmieniło" - stwierdza Daniel Broessler - autor materiału opublikowanego na pierwszej stronie największej niemieckiej gazety opiniotwórczej.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel /MICHAEL KAPPELER /PAP/EPA

"Od lat to właśnie (niemiecka) kanclerz pociągała za wszystkie sznurki; nikt z grona szefów państw i rządów nie jest tak długo w grze jak ona" - zaznacza autor. "Merkel nie zdołała jednak pozyskać innych krajów UE dla jej polityki wobec imigrantów" - stwierdza niemiecki dziennikarz dodając, że ataki z własnego obozu politycznego (CSU i CDU) "zostały dostrzeżone przez jej europejskich partnerów". "Kryzysowy rok 2015 osłabił pozycję Merkel" - ocenił Broessler.

Jego zdaniem w Niemczech "panuje frustracja" z powodu braku solidarności ze strony krajów Europy Środkowej i Wschodniej. "Problem jest jednak głębszy" - zauważa autor i przypomina, że także trzy piąte Francuzów sprzeciwia się przyjmowaniu kolejnych uchodźców. Broessler zwraca uwagę, że także prezydent Francois Hollande i jego rząd dystansują się od niemieckiej kanclerz, a premier Manuel Valls oświadczył, że Francja nie może przyjąć większej liczby imigrantów.

O tym, że Merkel nie może liczyć na swoich dawnych sojuszników, świadczy też - zdaniem "SZ" - niedawna, krytyczna wobec Niemiec wypowiedź przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. W Berlinie jego słowa odebrano jako "nieuzasadnione napomnienie". Czyż Niemcy nie czynią więcej niż inni, czyż nie przyjęli setek tysięcy uchodźców? - pytają niemieccy politycy.

Broessler tłumaczy, że Tusk i wielu innych polityków patrzy na problem imigrantów z "nieco innej perspektywy". Uważają oni, że swoją "kulturą powitania (imigrantów)" Merkel sprawiła, że i tak już gigantyczny problem wymknął się spod kontroli.

"SZ" zwraca uwagę na wcześniejszą wypowiedź premier Beaty Szydło, która - mając zdaniem Broesslera na myśli Niemcy powiedziała, że "pewne kraje" próbują eksportować problemy, które same stworzyły. "Ten głos, choć znajduje się bardzo na prawo w spektrum UE, jest wyrazem bardzo rozpowszechnionego stanowiska" - ocenia niemiecki dziennikarz.

Jak pisze Broessler, otwarta krytyka pod adresem Merkel "należy do rzadkości". "Niemal wszyscy wiedzą, że wkrótce będą znów czegoś od niej potrzebowali" - czytamy w "SZ". "Bez kanclerz nie będzie porozumienia (w sprawie reform UE, których domaga się Londyn) - wie o tym dobrze Cameron" - pisze autor materiału. "Wołanie Merkel o większą solidarność pozostaje jednak bez echa" - stwierdza Broessler. Jak zaznacza, wiele osób w Brukseli podziela pogląd, że dla pomysłu stałego mechanizmu rozdziału uchodźców pomiędzy wszystkie kraje UE nie ma większości.

"Wokół Merkel zrobiło się pusto" - pisze Broessler. Jego zdaniem twarda postawa wielu krajów w obecnym kryzysie jest wynikiem twardej postawy Berlina w kryzysie związanym z Grecją, w tym planami wyrzucenia Aten ze strefy euro.

Broessler zastrzega, że osłabienie Merkel nie oznacza, iż inni przywódcy krajów UE stali się silniejsi. "Wśród szefów rządów (krajów UE) nie widać nikogo, kto mógłby przejąć pałeczkę" - zaznacza, cytując na zakończenie ambasadora jednego z ważnych krajów Unii: "Gdzie są wielcy Europejczycy? Nie widzę żadnego".

(j.)