Selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Fernando Santos zapewnił, że mimo nieudanych na razie występów Biało-Czerwonych w eliminacjach mistrzostw Europy nie zamierza podać się do dymisji. Jak stwierdził, nie wie, czy zostanie zwolniony. "Musicie zapytać prezesa" - uciął. Polska przegrała w niedzielę trzeci z pięciu dotychczasowych meczów w grupie E eliminacji Euro 2024 - z Albanią w Tiranie 0:2.

Bramki dla gospodarzy zdobyli Jasir Asani i Mirlind Daku. W 21. minucie z kolei po analizie VAR anulowano trafienie Jakuba Kiwiora.

Na samym początku konferencji prasowej Fernando Santos podkreślił, że sam nie zamierza odchodzić ze stanowiska. Ja nie podaję się do dymisji ani dziś, ani jutro. Musicie zapytać prezesa (o zwolnienie - przyp. red.). Jeśli prezes (Cezary Kulesza - przyp. red.) uzna, że dalsza współpraca ze mną nie ma sensu, to porozmawiamy o tym i na pewno znajdziemy jakieś wyjście - podkreślił Santos. Portugalski selekcjoner reprezentację Polski poprowadził dotychczas w sześciu spotkaniach.

Santos przyznał, że sytuacja drużyny w kwalifikacjach jest bardzo trudna. Polska ma sześć punktów, o cztery mniej od Albanii oraz o dwa mniej od Czech i Mołdawii.

Nie chcieliśmy tego i prawda jest taka, że nie wszystko jest już w naszych rękach. Następny mecz rozegrany tutaj (w Tiranie - PAP), Albanii z Czechami, może to wszystko odwrócić. Nie zapominajmy o tym, że reprezentacja Polski może zagrać w barażu - przypomniał.

"Jesteśmy źli i smutni"

Bardzo dobrze rozumiem rozczarowanie kibiców. Ja też to odczuwam, moi piłkarze również, bo to jest naturalne, że kibice teraz cierpią i są źli, mają do tego prawo. My również jesteśmy i źli, i smutni. To zrozumiałe i szanuję to - zapewnił.

W odpowiedzi na zarzuty dziennikarzy bronił się, że nie miał na razie wystarczająco dużo czasu.

Mam za sobą dziesięć treningów. Dziesięć. Nie możemy mówić o dziewięciu miesiącach pracy, to jest dziesięć treningów. Jesteśmy w fazie przejściowej reprezentacji Polski. Istniała jedna drużyna, a teraz musi powstać nowa, na przyszłość, na długie lata. Staramy się radzić sobie z tym okresem przejściowym, choć oczywiście zależy nam też na tym, żeby wygrywać. Polega to na znajdowaniu nowych rozwiązań, rozwoju krok po kroku. Zmiany wymagają czasu, zwłaszcza gdy jakieś schematy gry są tak głęboko zakorzenione - uważa Santos.

Jak ocenił, niektóre fragmenty spotkania z Albanią były udane.

Wydaje mi się, że zaczęliśmy ten mecz dobrze, zdobyliśmy bramkę, która została niestety anulowana. Po niej mecz stał się bardziej wyrównany. Albania zdobyła pod koniec pierwszej połowy tę niezwykłą bramkę. W przerwie piłkarze byli bardzo zmotywowani, żeby odpowiednio zacząć drugą połowę i też ją dobrze zaczęliśmy, ale nie udało się wyrównać. Albańczycy trafili na 2:0. Na tym polega piłka - stwierdził.

"Walczymy do końca, choć nie wszystko zależy od nas. Dopóki piłka w grze musimy zrobić wszystko, żeby awansować. Wierzę w naszych zawodników!" - napisał natomiast w serwisie X (dawny Twitter) prezes PZPN Cezary Kulesza.

Przed podopiecznymi Santosa jeszcze spotkania na wyjeździe z Wyspami Owczymi oraz u siebie z Mołdawią i Czechami. Zostaną one rozegrane we wrześniu i październiku.