Ok. 8-10 tys. turystów po odwołaniu lotów nad Europą ma problemy z powrotem do Polski. Biura podróży, płacąc za ich przedłużony pobyt za granicą, tracą dziennie nawet po kilkadziesiąt tysięcy euro - ocenia wiceprezes Polskiej Izby Turystyki Józef Ratajski.

Straty biur zależą od tego, ilu ich klientów nie może wrócić z zagranicznego urlopu. Do Izby dotarły informacje, że są takie biura, które mają aktualnie za granicą 60 turystów, lecz i takie, które mają ich półtora tysiąca - mówi Ratajski.

Doba w hotelu pięciogwiazdkowym w kwietniu kosztuje średnio 30-40 euro na osobę. Przy tysiącu klientów dzienna strata organizatora turystyki sięga więc 30-40 tys. euro. W hotelu trzygwiazdkowym jest to dzienna strata rzędu 5 tys. euro na tysiąc turystów - mówi Ratajski. Poza opłacaniem pobytu w hotelu oraz posiłków, biura muszą także doubezpieczać turystów, żeby mieli za granicą opiekę medyczną.

Za granicą zostało z powodu odwołanych lotów łącznie ok. 8-10 tys. turystów. Podobna liczba osób nie zdołała wyjechać na zagraniczne wczasy - dodaje Ratajski. Jego zdaniem liczba tych, który wykupili urlopy w najbliższym czasie stale będzie rosła, m.in. dlatego, że zbliża się długi weekend majowy.

Jeśli straty organizatorów turystki będą nadal rosły, istnieje prawdopodobieństwo, że niektórzy z nich mogą zacząć ogłaszać upadłość - mówi Ratajczak. Według niego niektóre biura podróży, chcąc odrobić straty w najbliższych miesiącach mogą podnieść marże. Obecnie marże średnio wynoszą ok. 10-15 proc. Podwyżki mogą wynieść ok. 5 proc. - większych klienci raczej nie zaakceptują - ocenia Ratajczak.