Ciężko pracuję i wszystko jest w porządku. Trenuję, by wejść jako gwiazdor do ringu i zwyciężać - mówi Tomasz Adamek amerykańskiemu korespondentowi RMF FM Pawłowi Żuchowskiemu, który obserwował jego trening w Jersey City. Polski pięściarz przygotowuje się do walki z Vinnym Maddalone. W ringu wszystko może się zdarzyć, ale ja nie mogę pozwolić sobie na potknięcia - podkreśla. Kibicom obiecuje, że 9 grudnia warto będzie wcześnie wstać.

Tomasz Adamek: Każdy trening jest wyczerpujący - nigdy nie był łatwy i nigdy nie będzie. Ciężko pracuję i wszystko jest w porządku. Po to ciężko trenuję, by wejść jako gwiazdor do ringu i zwyciężać. W przyszłości chcę być mistrzem świata wagi ciężkiej - to jest mój plan i moje marzenie. Z każdym dniem czuję się lepszy - widzę to po moich sparingach. Wszystko idzie z godnie z planem, zdrowy jestem, nie mam żadnej kontuzji, mam nadzieję, że tak będzie do 9 grudnia. Zostają nam niespełna 2 tygodnie pracy, trzeci to odpoczynek, no i do boju. Osiem tygodni już jest za nami, więc przygotowany jestem w stu procentach, pora przenieść trening na ring 9 grudnia.

Paweł Żuchowski: Przed chwilą zakończyłeś ten trening, to był bardo intensywny trening. Czy one będą tak wyglądały do samego końca, do samej walki, czy teraz będziesz już odpoczywał ?

Tomasz Adamek: Przed samą walką, można powiedzieć: tydzień, sześć dni, jest dużo lżejszy trening. Kilka rund walki z cieniem, runda tarczy czy dwie, i to wszystko. Teraz jest taki etap pomiędzy sparingami, tak jak dzisiaj intensywnie. Trening jest godzina, godzina i dwadzieścia minut i to wszystko, i uciekam. Jutro mam sparing dziesięciorundowy, więc dzisiaj muszę więcej wypocząć. Ale w środę znów szybki trening, intensywny, a krótki - i tak będzie do tygodnia przed walką, bo ten najcięższy trening fizyczny jest już za nami. Z trenerem robiłem przez 8 tygodni codziennie 6-7 rund tarczy. Tak, jak widzieliście, dzisiaj robiłem dwie, potem robiłem siedem. Potem robiłem jeszcze cztery worki, także tych rund było codziennie 16 do 20. Bardzo ciężka praca za nami i mam nadzieję, że to przeniosę na ring.

Paweł Żuchowski: Jesteś do tej walki przygotowany, czy jeszcze czegoś ci potrzeba, czy są jakieś niedoskonałości?

Tomasz Adamek: Nigdy doskonały nie będę, ale przepracowałem solidnie ten etap i czuję, że się rozwijam. Roger to dobry trener, uczę się nowych rzeczy każdego dnia. To, co mi przekazał, mam już w mojej głowie i oby tak dalej.

Paweł Żuchowski: Vinny Maddalone powiedział, że pokrzyżuje twoje plany, pewnie słyszałeś jego słowa. Przygotowujesz się jeszcze bardziej w takim razie, czy jest to po prostu straszenie rywala?

Tomasz Adamek: (Przygotowuję się) zawsze tak samo. Jeżeli przeciwnik mówi, że pokrzyżuje, to znaczy, że szykuje się dobra walka. Choć też ci, co bardzo krzyczą, to na ogół w ringu nic nie robią. Widzieliśmy to ostatniej sobotniej nocy, David Harrison krzyczał, że co on to nie zrobi z Davidem Hayem i walki tak naprawdę nie było. Tak samo było w walce Briggsa z Kliczko. Też krzyczał cały tydzień i z krzyczenia wyszło, co wyszło. Także ja nigdy nie krzyczę, a wchodzę do ringu, bo mój plan jest zwyciężyć i tam pokazać szermierkę na pięści. Bo taki już jestem - nie krzyczę, a robię.

Paweł Żuchowski: Oglądałeś treningi swojego wywala ?

Tomasz Adamek: A gdzieś tam widziałem, ostatnio nagrywali jego trening otwarty, jakieś tam walki którejś rundy z Rogerem oglądałem na YouTube. Wie, o co walczy, serca nie można mu odmówić, ma je do walki i każda jego walka jest interesująca. No ale w ringu trzeba jeszcze mieć głowę i trzeba myśleć. Do tej pory moja głowa była w porządku, zwyciężałem i mam nadzieję, że będzie tak też 9 grudnia.

Paweł Żuchowski: A jeżeli stanie się coś na ringu nieprzewidzianego, że przegrasz, jakie będą wtedy twoje plany na przyszły rok? Bo w przyszłym roku chciałbyś się zmierzyć z braćmi Kliczko. Czy ta przegrana może coś zmienić? Ewentualna przegrana, bo życzymy ci oczywiście zwycięstwa.

Tomasz Adamek: W sporcie, tym bardziej w boksie, nie ma przegranych. Przegrani, można powiedzieć, spadają z drabiny. Ja jestem bardzo wysoko i nie mogę sobie pozwolić na potknięcia. Choć jest to sport, wszystko się może w ringu zdarzyć, czasami jeden cios zmienia obraz walki, ale mam nadzieję, że Opatrzność pozwoli szczęśliwie wyjść i zejść z ringu, że zrobimy świetną zabawę dla kibiców i pokażemy dobry boks.

Paweł Żuchowski: Co chciałbyś powiedzieć teraz wszystkim swoim fanom w Polsce, którzy pewnie 9 grudnia będą trzymali za ciebie kciuki i z pewnością nie będą tej nocy spali?

Tomasz Adamek: Zawsze kibiców serdecznie pozdrawiam. No niestety musicie wstać wcześnie rano, bo to pewnie będzie godzina piąta, ale nie będziecie żałować. Adamek zwycięży i Polska górą!