Artur Szpilka, który przegrał przez nokaut z broniącym tytułu Amerykaninem Deontayem Wilderem walkę o mistrzostwo świata federacji WBC w wadze ciężkiej, przejdzie operację lewej ręki. Polski bokser podczas pojedynku mistrzowskiego uszkodził sobie rękę.

Szpilka został w dziewiątej rundzie trafiony krótkim prawym sierpowym w szczękę i upadł nieprzytomny na ring. Później zabrano go do szpitala, gdzie przeszedł badania. Po opuszczeniu placówki w rozmowie ze stacją Polsat Sport pięściarz przyznał, że w trakcie walki dała mu się we znaki kontuzja dłoni.

Początkowo nie mogłem złapać dystansu, on się odchylał. W piątej rundzie rozwaliłem rękę... Zresztą każdy, kto mnie bliżej zna, wie, że ręka była już rozwalona przed walką. Teraz można się usprawiedliwiać, ale to nie miało znaczenia, bo tak naprawdę do piątej rundy nie czułem tej ręki, ale wtedy trafiłem na łokieć i nie mogłem uderzać. Trener mówił "bij na dół i kończ prawym sierpowym". Jednak nie dało się, bo nie dochodziłem tam. Wyszło, jak wyszło. Będę miał operację ręki - powiedział Szpilka.

Jak dodał bokser, urazu doznał podczas jednego ze sparingów, co znacząco utrudniało mu przygotowania do starcia z Wilderem. Lekarz przed walką podał mu tylko leki, ale nie zastosował blokady ani żadnego rodzaju znieczulenia.

Powiedział, że nie może mi dać nic innego, bo to mogłoby zepsuć mi stawy i musiałem radzić sobie sam. Kiedy zacząłem czuć jakikolwiek dystans, to pojawił się dyskomfort ręki. Jedyne uszkodzenie to ta ręka. Trzeba ją zoperować, trochę ochłonąć, zaleczyć kontuzję i wracać - zaznaczył Polak.

Wilderowi nie daje zbyt dużych szans w kolejnej walce, ale docenił postawę Amerykanina w ich pojedynku.

Deontay robi dużo błędów. Ale to jest boks, pokonał mnie mistrz świata - zaznaczył.

26-letni zawodnik przyznał, że nie pamięta samego nokautu. Cieszy go zaś, że zadowolona z jego postawy była transmitująca walkę stacja Showtime.

Przed walką naprawdę wierzyłem, że mogę go pokonać. Kibice też uwierzyli w to. Stało się troszkę inaczej. Zrobiłem tyle, ile mogłem - podsumował.

Przekonywał też, że nie był zmęczony nawet w... 10. rundzie. Dziennikarz zwrócił mu wówczas uwagę, że pojedynek zakończył się w dziewiątym starciu. Nie pamiętam... to musiałem być zmęczony - dodał z uśmiechem Szpilka.

Jego plany na powrót po operacji są już dość sprecyzowane. Nie ma co czekać. Chcę stoczyć jakąś jedną walkę na przetarcie, ale też nie z jakimś kelnerem i może zaatakować pas IBF - wyliczał.

(az)