Białoruskiemu społeczeństwu pomogą nowe i sprawiedliwe wybory tak, by wybrać prezydenta, który będzie prowadził politykę otwartości i relacji ze wszystkimi sąsiadami - mówiła w Warszawie liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska. Na wspólnej konferencji z premierem Mateuszem Morawieckim w nowej siedzibie Domu Białoruskiego, Cichanouska powiedziała, że "naród białoruski zaczął walczyć o swoje prawa". "O prawo do mówienia, wybierania i decydowania, jaka będzie przyszła naszej ukochanej ojczyzny" - podkreśliła.

Cichanouska mówiła, że "w tej chwili dzieją się straszne rzeczy na białoruskich ulicach, bo przemoc nie zna granic". Ludzie nie mogą pogodzić się z tym, co było 8 i 9 sierpnia, kiedy wyszli na ulicę i zaczęli bronić swoich praw. Dla nas, dla narodu, nie ma już legitymizacji i nie możemy przyjmować (Alaksandra Łukaszenki - PAP) jako naszego przywódcę - powiedziała.

Liderka białoruskiej opozycji wyraziła przekonanie, że białoruskiemu społeczeństwu "pomogą nowe i sprawiedliwe wybory, aby wybrać prawdziwego prezydenta, który nie będzie wybierał sobie, z kim z sąsiadów się przyjaźni, a będzie prowadził politykę otwartości i ze wszystkimi sąsiednimi krajami".

Cichanouska podziękowała za przyjęcie jej w Polsce oraz wszystkich tych, którzy zostali zmuszeni do wyjazdu z Białorusi. W naszym kraju są trudne czasy, ale z drugiej strony radosne, bo to, co się teraz odbywa, budzi we mnie nadzieję, że naród Białorusi się obudził, że czujemy się jednym narodem - powiedziała.

Premier Morawiecki: Polska jest otwartym domem dla wszystkich Białorusinów

Polska jest otwartym domem dla wszystkich Białorusinów, którzy potrzebują pomocy. W ramach naszego programu "Solidarni z Białorusią" pomagamy osobom represjonowanym, staramy się wspierać środowiska białoruskie, które niosą pieśń wolności na Białoruś, walczą o demokratyczną, wolną, suwerenną Białoruś - powiedział premier Mateusz Morawiecki na wspólnej konferencji z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską.

Jak dodał, Polska wezwała wkrótce po sfałszowanych wyborach na Białorusi o spotkanie Rady Europejskiej, która - podkreślił - wyraziła swoją jednoznaczną opinię. Cała UE wspiera naród białoruski w jego prawie do wyrażenia swojej woli, do życia w wolności, w demokracji - podkreślił Morawiecki.

Przedstawimy wkrótce plan gospodarczy dla narodu białoruskiego, dla państwa białoruskiego, który ma na celu pokazanie, że Europa jest otwarta na Białoruś, Europa jest otwarta dla narodu białoruskiego - zapowiedział premier. 

Walczymy (...) o to, by sprawa białoruska była cały czas żywa na forum międzynarodowym, w Unii Europejskiej, w Brukseli, ale także w Waszyngtonie i we wszystkich demokratycznych państwach świata. Jesteśmy pełni podziwu dla narodu białoruskiego za determinację, odwagę, walkę o wolność o demokrację. My mamy takie tradycje walki "za naszą i waszą wolność" i te tradycje przekazujemy wam - mówił Morawiecki podczas spotkania.

Ale chcemy, żeby to była też realna pomoc na forum międzynarodowym i realna pomoc materialna dla osób represjonowanych - oświadczył premier. Podkreślił, że wszystkie osoby pobite w czasie protestów mają możliwość otrzymania pomocy w Polsce i wiele osób już jest w naszym kraju leczonych.

Cichanouska dostała symboliczne klucze do nowej siedziby Domu Białoruskiego w Warszawie


Wyrazem najwyższej niechęci i strachu władzy dyktatorskiej, autorytarnej wobec własnego narodu jest niewpuszczanie swoich obywateli i wyrzucanie swoich obywateli - mówił Morawiecki.

Premier podkreślił, że willa na Saskiej Kępie ma być Domem Białoruskim. Życzymy wszystkim Białorusinom, żeby swój prawdziwy, najwspanialszy dom jak najszybciej znaleźli na Białorusi, ale realistycznie wiemy, że ta walka musi się skądś też toczyć, być prowadzona, być wspierana. Wszystkie osoby, które chcą tę walkę w sposób zorganizowany toczyć, będą miały wsparcie ze strony Unii Europejskiej i ze strony państwa polskiego, ze strony - jestem przekonany - wszystkich sił politycznych w Polsce - zadeklarował.

Morawiecki powiedział także, że gdy Polacy słyszą Białorusinów śpiewających "Mury" Jacka Kaczmarskiego, to przypomina im się ich walka o wolność w latach 80. Mamy nasze doświadczenia szczególnie w tym czasie, 40 lat Solidarności i te wyrazy solidarności przekazujemy narodowi białoruskiego. Niech symbolicznie tę naszą solidarność będzie również oznaczało przekazanie kluczy do Domu Białoruskiego, do tej siedziby dla wolnych Białorusinów w Warszawie, którzy będą na pewno dbali o to, aby ta walka Białorusinów o wolność, suwerenność, demokrację, zakończyła się pełnym sukcesem - mówił szef rządu.

Po tych słowach premier wręczył Swiatłanie Cichanouskiej klucze. Proszę przyjąć ten dar narodu polskiego dla narodu białoruskiego jakim jest ta siedziba tutaj w Warszawie, która na pewno przyczyni się do walki o wolną Białoruś - powiedział.

"Uprzytomniłam sobie, że stabilność Białorusi to jest po prostu mit"

Z kolei podczas swojego wykładu na Uniwersytecie Warszawskim Cichanouska podkreślała, że "kilka miesięcy temu jeszcze nie mogłabym sobie wyobrazić, że znajdzie się w takiej sytuacji i że będzie przemawiać w imieniu swego narodu".

Nie byłam zaangażowana w politykę. Podobnie jak wielu innych Białorusinów żyłam po prostu swoim życiem - mówiła dodając, że przez wiele lat nie wiedziała, co się dzieje na zewnątrz. Kiedy się dowiedziałam - po prostu otworzyły mi się oczy - powiedziała Cichanouska.

Zaznaczyła, że wszystko zaczęło się od jej męża Siarhieja Cichanouskiego, który na platformie YouTube uruchomił swój kanał, na którym mówił o sytuacji na Białorusi. Za pośrednictwem tych filmów dowiedziałam się o sytuacji w naszym kraju. Wiedziałam o korupcji, o nieprawidłowościach, o niesprawiedliwości - wymieniała. Razem z nim i innymi Białorusinami uprzytomniłam sobie, że stabilność Białorusi to jest po prostu mit - podkreślała.

"Reżim traktował obywateli jak służących"

Przez wiele lat żyjąc pod tą administracją Białorusini byli upokarzani i prześladowani. Reżim traktował wszystkich obywateli jak służących. Białorusi nie mieli głosu i najgorsza rzecz, jaka się zdarzyła, to, że nikt nie wierzył, że ten stan istniejący ulegnie zmianie - powiedziała.

Cichanouska mówiła także, że ludzie zaufali jej mężowi. On dał im coś więcej. Siarhiej dał im coś, czego władze dać nie mogły, a mianowicie dał im głos i szacunek do samych siebie - podkreślała.

To nie była moja walka, wtedy, w tamtych czasach, ale wszystko uległo zmianie, kiedy Siarhiej został zatrzymany przed kampanią wyborczą. Chodziło o to, żeby mu uniemożliwić ubieganie się o stanowisko prezydenta, żeby inni mieli takiej konkurencji. Wtedy zdecydowałam się pójść do Centralnej Komisji Wyborczej i zarejestrować moją grupę wyborców i ubieganie się o wybór na prezydenta. Uczyniłam to po prostu z miłości do mojego męża, żeby kontynuować jego dzieło - mówiła.

To był mój wyborów po tym wszystkim, żeby zostać liderem, ponieważ dzień po dniu zrozumiałam, że wszyscy ci ludzie, którzy uwierzyli mojemu mężowi, zaczęli wierzyć także mnie. Widziałam w ich oczach taką tęsknotę za zmianami, za przekształceniem kraju, za stworzeniem lepszych warunków dla ich dzieci. Nie mogłam z tego względu stać na uboczu  - zaznaczyła. 

"Pewnej sierpniowej nocy Białorusinom ukradziono ich głos"

Moja rola jest prosta: żeby dać narodowi białoruskiemu coś, oddać im coś, co zostało im skradzione - głos i władzę. Z tego względu konieczne są nowe wybory. Pewnej sierpniowej nocy Białorusinom ukradziono ich głos - powiedziała w wystąpieniu na Uniwersytecie Warszawskim liderka białoruskiej opozycji.

Według niej "nie ma wątpliwości, na kogo Białorusini chcieliby zagłosować". Jestem pewna, że zostałabym wybrana jako prezydent Białorusi, ale wszystkie te głosy zostały skradzione i nie mogę tego udowodnić, a więc Białorusini muszą stawić czoła i bronić tych głosów, które oddali - oświadczyła.

Jesteśmy po środku naszej walki, nasze protesty zaczęły się w maju i nie ustaną. Minęliśmy już punkt bez powrotu. To był ten punkt, gdy nastąpiła wielka przemoc na ulicach w dniu 9 i 11 sierpnia. Ludzie byli bici na ulicach, niektórzy nawet byli brutalnie torturowani; 6 osób zostało zabitych na chwilę obecną - podkreśliła.

Zwróciła uwagę, że wciąż nie wiadomo, co dzieje się z wieloma osobami. Wiele osób nadal znajduje się w szpitalach, niektóre kobiety zostały zgwałcone. To był wielki szok dla całego narodu białoruskiego, ponieważ naprawdę nie spodziewalibyśmy się, że w naszym kraju może zdarzyć się taka przemoc - zaznaczyła. Teraz reżim usiłuje nas zdemoralizować i stłumić, ale wierzy tylko w siłę. My wierzymy w solidarność i w wizję nowej Białorusi - powiedziała Cichanouska.

Mówiła również o tym, dlaczego protesty na Białorusi mają - według niej - unikatowy charakter. Przede wszystkim z tego względu, że są kierowane przez kobiety. Nigdy nie widzieliśmy takiej przywódczej działalności kobiet na tę skalę - oświadczyła. 

W swoim wystąpieniu na Uniwersytecie Warszawskim, mówiąc o tym dlaczego fala protestów na Białorusi jest unikatowa, Cichanouska zwróciła uwagę na rolę i postawę białoruskich kobiet, które według niej przewodniczą tym protestom.

Białoruska polityka i Białoruś jako taka, nigdy nie widziała takiego zaangażowania kobiet na wszystkich poziomach, na wszystkich szczeblach, ponieważ to kobiety są jedną z najbardziej represjonowanych grup na Białorusi - przekonywała.

Relacjonowała, że to głównie kobiety zbierały głosy dla opozycjonistów podczas kampanii prezydenckiej, stały z nią na scenie i "były zawsze na pierwszej linii frontu". To one łamały kordony milicyjne i to one chroniły mężczyzn przed milicją - zaznaczyła Cichanouska. Jestem pewna, że są zainspirowane moją rolą w tym procesie - podkreśliła.

Nasi mężczyźni trafili do więzienia, w związku z tym znaleźliśmy tę siłę, aby poczynić krok naprzód i aby wyjść przed nich, aby wyjść na pierwsza linię, aby iść cały czas naprzód - mówiła Cichanouska.

Według niej, wiele protestujących kobiet zrozumiało, że "nasza rola w życiu jest znacznie większa, niż dotąd myślały". W rzeczywistości możemy być liderami, przywódcami - zapewniła. Może to być trudne dla wielu mężczyzn, żeby sprzeciwiać się nam kobietom - oświadczyła. 

"Cała Europa, łącznie z Rosją, może na tym skorzystać"

Cichanouska mówiła na UW, że wydarzenia na Białorusi mają charakter historyczny. Naród, który był ofiarą opresji przez ponad 26 lat wreszcie uzyskał szansę wybicia się na niepodległość i demokrację. Cała Europa, łącznie z Rosją, może na tym tylko skorzystać - stwierdziła.

Występując na UW Cichanouska podkreśliła, że chciałaby, aby białoruskie uniwersytety stały się miejscem, gdzie ludzie są uczeni obywatelskiej, zaangażowanej postawy. Pozdrowiła "wszystkich uczniów i studentów, którzy protestują co dzień na Białorusi".

Cichanouska wskazała, że Polska przyjmuje od lat studentów z Białorusi. Oni będą uczestniczyli w budowaniu nowej Białorusi - stwierdziła. Niektórzy członkowie mojego zespołu są również absolwentami polskich uczelni - dodała liderka białoruskiej opozycji.

"Protesty mają charakter oddolny"

W swoim wystąpieniu na Uniwersytecie Warszawskim Cichanouska wskazała na rolę internetu i nowoczesnych technologii w procesie zmian na Białorusi.

Protesty na Białorusi są wspomagane przez nowoczesną technologię i nowoczesne środki przekazu - powiedziała, wskazując m.in. na nieocenzurowane kanały informacyjne na portalu YouTube.

Jak oceniła, "w tej chwili szaleje potężna propaganda na Białorusi skierowana przeciwko narodowi białoruskiemu, który walczy o swoje prawa, a w szczególności przeciwko mnie, ponieważ pokazuje ona mnie jako wcielenie zła, jako kogoś, kto chce wydać swój kraj na żer, nie wiem, Unii Europejskiej?".

Ale nasi ludzie już nie wierzą telewizji (rządowej), (...) nauczyli się korzystać z alternatywnych kanałów informacyjnych - dodała. Podziękowała przy tym "władzom Polski za wspieranie niezależnych kanałów informacyjnych ukierunkowanych na Białoruś".

Jej zdaniem, Białoruś znalazła się "w momencie, który ma zupełnie unikatowy charakter, kiedy protesty mają charakter całkowicie oddolny i masowy, a brak liderów jest kompensowany przez szeroką sieć organizacji i współpracujące ze sobą grupy".

Nasze władze uważają, że jeśli usuną liderów opinii z Białorusi, to wtedy protesty ucichną, ale nie rozumieją, że to nie chodzi o tych liderów, którzy kontrolują demonstracje, chodzi tutaj o sam naród - powiedziała.

Jak zapewniła, "jesteśmy już w tej chwili w tej walce tak dobrze samozorganizowani, że każda osoba na Białorusi chce tych zmian".

Władze białoruskie nie mogą wysłać wszystkich Białorusinów poza Białoruś, nie mogą wszystkich usunąć z kraju, ponieważ każdy obecnie na Białorusi jest swojego rodzaju liderem - dodała.

Liderka białoruskiej opozycji wyraziła przekonanie, że protesty w jej kraju "muszą pozostać pokojowe".

Wierzę, że niemożliwe jest, aby przemoc zwalczać przemocą. To, co demonstruje nasz reżim, wysyłając milicję i wojsko przeciwko kobietom, jest godne pożałowania. Chodzi o to, żeby stawiać pokojowy opór, dążąc do zmian - podkreśliła Swiatłana Cichanouska.

Wykład Cichanouskiej na UW poprzedziło wystąpienie szefa rządu. Nasza walka, wspólna walka jest walką ponad podziałami politycznymi - powiedział premier na UW.

Poprzez nasz program "Solidarni z Białorusią", kontynuację otwarcia na Białoruś i animowanie sprawy białoruskiej na forum UE będziemy cały czas z wami, będziemy wam pomagać w tej waszej walce. Jesteśmy pełni podziwu dla waszej determinacji, męstwa w walce o wolną, demokratyczną i suwerenną Białoruś. Niech żyje wolna Białoruś - zwrócił się do Białorusinów Morawiecki.

Premier podziękował wszystkim posłom z partii opozycyjnych, którzy "poprzez wspieranie rządu w tym zakresie wzmacniają nasz głos na forum Unii Europejskiej". To bardzo ważne, bo dzięki temu walka może szybciej zakończyć się sukcesem - dodał. Ta walka o naszą i waszą wolność. Polska ma długą tradycję takich walk. Wiemy doskonale, bo czekaliśmy ponad 123 lat na nasza wolność - podkreślił Morawiecki.

Spotkanie ze związkowcami

Cichanouska spotkała się także z przewodniczącym "Solidarności" Piotrem Dudą. "Solidarność" jest z wszystkimi, którzy walczą o wolną, demokratyczną Białoruś - mówił Duda po rozmowie. Na pamiątkę przekazał liderce białoruskiej opozycji między innymi flagę z logo "Solidarności".

Spotkanie ze związkowcami trwało kilkanaście minut. Toczyło się za zamkniętymi drzwiami, brał w nich m.in. Jurij pracownik zakładów chemicznych na Białorusi, który inicjował protesty w swoim zakładzie, przez co musiał uciekać z kraju. Znalazł schronienie w Polsce. Piotr Duda zapowiedział próbę pomocy jego żonie i córeczce, które zostały na Białorusi.

Swiatłana Cichanouska po rozmowach podziękowała za pomoc okazywaną przez Polskę.

"Solidarność" zapowiedziała, że będzie wspierała niezależnych związkowców na Białorusi. Konieczne jest znalezienie liderów i przygotowanie ich do profesjonalnego zarządzania - podkreślał Duda. Jak dodał, "Solidarność" będzie chciała fundować wakacje dzieciom białoruskich związkowców, możliwe są także stypendia naukowe.