Kandydatka opozycji w wyborach prezydenckich na Białorusi z 9 sierpnia Swiatłana Cichanouska zapewniła w rozmowie z madryckim dziennikiem “El Mundo", że mieszkańcy jej kraju pozwolą spokojnie odejść prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence, jeśli ten zgodzi się ustąpić ze stanowiska.

“Gdyby tak zrobił, to wierzę, że Białorusini pozwoliliby mu odejść" - powiedziała w wywiadzie Cichanouska, podkreślając, że naród białoruski nie pragnie zemsty.

Wskazała, że choć Białorusini wiedzą o przestępstwach dokonanych przez reżim w Mińsku, ale zaznaczyła, że w pierwszej kolejności będą one musiały zostać zbadane przez niezależne sądy.

Cichanouska o swoim powrocie na Białoruś


Nieformalna liderka białoruskiej opozycji zapowiedziała, że nosi się z zamiarem powrotu z Litwy na “wolną Białoruś", aby wziąć udział w demokratycznych zmianach w swym kraju. Nie wskazała jednak kiedy miałoby to nastąpić, podkreślając, że decyzja w tej sprawie “należy do Łukaszenki".

Wrócę, kiedy nastąpi dialog z obecną władzą w sprawie transformacji; kiedy okaże się (...), że jest szansa na ponowne wybory prezydenckie przejrzyste, sprawiedliwe i wolne. Mam nadzieję, że do tego czasu kraj stanie się wystarczająco bezpieczny, aby tam wrócić" - dodała.

Cichanouska powiedziała, że zastosowane wobec manifestantów represje doprowadziły do jeszcze większego oporu w społeczeństwie, a “Łukaszenka stał się wrogiem publicznym". “On się boi i nie wie co robić. Zrozumiał, że ludzie go nie chcą" - oceniła opozycjonistka.

Według Cichanouskiej opozycja białoruska nie pójdzie śladem ukraińskiej, która w sposób siłowy obaliła reżim Wiktora Janukowycza w 2014 roku. Wyraziła nadzieję, że nie dojdzie do wojny domowej na Białorusi, a inne kraje nie będą ingerować w proces demokratyzacji tego państwa.

“Nie jesteśmy ani prorosyjscy, ani proeuropejscy. (...) Wiem, że również w Rosji są ludzie, którzy popierają naszą walkę o prawa" - podsumowała Cichanouska, zaznaczając, że białoruska opozycja nie chce pogorszenia relacji z Rosją.

Łukaszenka: Opracujemy nową konstytucję

Prezydent Alaksandr Łukaszenka oświadczył, że jest gotów prowadzić dialog tylko z "poczytalnymi" przedstawicielami opozycji, ale nie na ulicy. Za najważniejszych rozmówców uważa jednak kolektywy pracownicze, studenckie, rolników, lekarzy i inne grupy.

"Pod naciskiem ulicy nie będzie żadnego dialogu" - powiedział Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA.

"Jeśli są poczytalni ludzie z opozycji, którzy widzą swój kraj jako wolny i niepodległy, to proszę bardzo, wypowiadajcie swoje stanowisko, ale nie na ulicy" - oznajmił prezydent.

Jako głównych partnerów do rozmowy na temat sytuacji w kraju wymienił przedstawicieli kolektywów pracowniczych (które nie przerwały pracy) i studenckich, rolników i specjalistów, nauczycieli i lekarzy.

"A nie tych nic nie robiących zuchów, którzy chodzą po ulicach i krzyczą, że chcą dialogu. Oni nie chcą żadnego dialogu. I nikt z władz nie będzie zasiadał do negocjacji z ulicą" - podkreślił.

Dialog taki może jego zdaniem dotyczyć także zmian w konstytucji. "Wszyscy chcą nowego ustroju politycznego. Proszę bardzo, weźmy się za konstytucję, wnoście swoje propozycje, opracujemy nową konstytucję" - powiedział.