Milicja i wojsko na ulicach białoruskich miast w razie potrzeby będzie używać ostrej amunicji - ostrzega resort spraw wewnętrznych w Mińsku. Takie oświadczenie wydał wiceszef MSW Giennadij Kozakiewicz.

Kozakiewicz twierdzi, że protesty na Białorusi przybrały zorganizowany charakter i stały się skrajnie radykalne. Napotykamy nie tylko agresję, ale grupy bojowników, anarchistów i pseudokibicow. To nie ma nic wspólnego z pokojowymi demonstracjami - tłumaczył Kozakiewicz.

W imieniu MSW oświadczam: nie zejdziemy z ulic i zaprowadzimy porządek w kraju. Funkcjonariusze organów spraw wewnętrznych i żołnierze wojsk wewnętrznych, a w razie konieczności będą używać środków specjalnych i broni palnej - powiedział.

Po wczorajszych protestach do aresztów trafiło ponad 700 osób. Milicjanci zachowywali się wyjątkowo brutalnie, używając armatek wodnych, granatów hukowych, gumowej amunicji oraz pałek.

Od 9 sierpnia na Białorusi trwają protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów, które według oficjalnych wyników wygrał Alaksandr Łukaszenka, uzyskawszy 80,1 proc. głosów. Swiatłana Cichanouska miała, według Centralnej Komisji Wyborczej, zdobyć poparcie zaledwie 10,1 proc. wyborców. Obywatele sprzeciwiający się reżimowi Łukaszenki są represjonowani.

Opracowanie: