Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok w sprawie niezależności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. TSUE uznał, że to Sąd Najwyższy powinien badać niezależność Izby Dyscyplinarnej i to, czy może ona rozpoznawać spory dotyczące przechodzenia sędziów w stan spoczynku. Jeśli uzna, że Izbie Dyscyplinarnej brak niezależności, może przestać kierować do niej sprawy dotyczące stanu spoczynku sędziów.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdził, że to do Sądu Najwyższego, który zadał pytanie prejudycjalne, należy ustalenie, czy w przypadku Izby Dyscyplinarnej zachodzi problem z jej niezależnością czy bezstronnością. Trybunał podał kryteria niezależności i niezawisłości, ale zostawił sprawę do rozstrzygnięcia SN.

Wyrok nie jest tak twardy jak czerwcowa opinia rzecznika generalnego TSUE. Oznacza to pewien unik.

Trybunał rozstrzygnie kwestię niezależności Izby Dyscyplinarnej w przyszłym roku w wyniku skargi o naruszenie prawa, którą złożyła  w zeszłym miesiącu Komisja Europejska. Jeżeli TSUE przyzna wówczas rację KE, to Polska będzie zmuszona do zmian ustawy o KRS.

Jakie powinny być następstwa wyroku TSUE?

Wyrok oznacza podzielenie wątpliwości co do prawidłowości działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, ale przekazanie oceny w tej sprawie sądowi odsyłającemu, czyli całemu Sądowi Najwyższemu. To faktycznie oddaje losy Izby Dyscyplinarnej w ręce sądu, który skierował w tej sprawie pytania do Trybunału.

Można się więc spodziewać, że skoro Sąd Najwyższy miał wątpliwości co do spełniania przez Izbę Dyscyplinarną wymogów niezawisłości z powodu jej powołania z udziałem KRS, to Sąd Najwyższy oceni też sposób powoływania członków Krajowej Rady Sądownictwa, a co za tym idzie - wszystkich sędziów rekomendowanych przez Radę.

Podsumowując: to nie unijny Trybunał Sprawiedliwości oceni, czy wprowadzony przez reformę sposób powoływania sędziów w Polsce spełnia wymagania niezależności, ale z woli Trybunału ma to zrobić Sąd Najwyższy. Ostateczna decyzja przeciągnie się, nie zostanie jednak podjęta za granicą, ale w sądzie krajowym.

Mazur: Wyrok TSUE jest niejednoznaczny

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE ws. Izby Dyscyplinarnej SN jest niejednoznaczny. Spodziewaliśmy się tego - oświadczył przewodniczący KRS sędzia Leszek Mazur. Ten wyrok to recenzja pracy polskiego parlamentu i to do Sejmu będzie w pierwszej kolejności należała ocena tego wyroku - zaznaczył.

Sędzia Mazur zapewnił, że orzeczenie unijnego trybunału nie wpłynie szybko na funkcjonowanie KRS. Do czasu kiedy porządek prawny ustalony przez parlament nie zostanie zmieniony, my będziemy działać tak, jak dotychczas - stwierdził.

W rozmowie z Onetem Leszek Mazur powiedział, że wyrok TSUE to sprawa, w której nakładają się dwa porządki: krajowy oraz unijny. Jego zdaniem,  niewykluczone, że będzie musiał mu się przyjrzeć także Trybunał Konstytucyjny.

PiS: TSUE wykroczyło poza swoje kompetencje. Opozycja: TSUE potwierdził wątpliwości

Politycy PiS interpretują wyrok w ten sposób, że TSUE sam uznał, iż nie jest władny do ingerencji w polski system sądowniczy. Tak komentuje to chociażby wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk. Dodaje, że TSUE - w jego ocenie - wykroczyło poza swoje kompetencje, ale jeśli już to zrobiło, to kłopot mogą mieć wszystkie kraje z podobnym modelem powołań sądowych.

To będzie wywoływał konsekwencje w innych krajach i ciekawy jestem, czy ci, którzy krytykowali nasze przepisy, a sami mają podobne, bo się na nich wzorowaliśmy, teraz do tego dostosują  - powiedział.

Opozycja jest trochę zaskoczona, choć Kamila Gasiuk-Pihowicz z klubu PO-KO przekonuje, że trybunał europejski potwierdził wątpliwości co do upolitycznienia sądownictwa w Polsce. Sędziwie zostali powołani z wadą prawną, wyroki wydawane przez nich są z wadą prawną. Konieczna będzie zmiana sposobu wybierania sędziów do KRS - stwierdziła posłanka.


Bogdanowicz: Przekazanie do oceny przez sąd krajowy sprawy pytań prejudycjalnych wcale nie są rzadkie

Wyroki, w których TSUE przekazuje do oceny przez sąd krajowy sprawy pytań prejudycjalnych wcale nie są rzadkie - mówi w rozmowie z nami dr Piotr Bogdanowicz z Instytutu Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspert nie zgadza się na twierdzenie, że Trybunał umył ręce przekazując sprawę niezależności Izby Dyscyplinarnej SN i KRS do zbadania przez Sąd Najwyższy.

Wyrok TSUE nakazuje sądowi jedynie zbadanie niezawisłości Izby Dyscyplinarnej i KRS według szczegółowo opisanych kryteriów. Samo stwierdzenie, że tak nie jest, automatycznie wywołuje konsekwencje.

W przypadku gdy SN uzna, że jego wątpliwości do niezależności Izby Dyscyplinarnej i KRS były uzasadnione, to oznaczało w świetle wyroku, że sędziowie izby dyscyplinarnej nie są niezawisłymi w rozumieniu prawa Unii Europejskiej, w związku z tym nie mogą orzekać - mówi dr Piotr Bogdanowicz.

Mniej jasna jest sytuacja KRS, na którą SN nie ma wpływu, nawet jeśli uzna, że jej powołanie było nielegalne. Jak interpretować wyrok TSUE w tej części, prawnicy wciąż się zastanawiają.

Geneza problemu

Przepisy dotyczące Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zostały wprowadzone przez rządzących jako część pakietu dotyczącego reformy polskiego sądownictwa. Sprawą zajął się TSUE, bo Sąd Najwyższy wystosował do niego pytanie, czy utworzona od podstaw Izba Dyscyplinarna jest sądem niezależnym i niezawisłym, biorąc pod uwagę, że jej sędziowie zostali wybrani przez Krajową Radę Sądownictwa (KRS), która nie daje rękojmi niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej.

W czerwcu rzecznik generalny Trybunału w niewiążącej opinii wskazał, że Izba Dyscyplinarna nie spełnia wymogów niezawisłości sędziowskiej, a w sposobie powoływania KRS istnieją "nieprawidłowości, które mogą zagrozić jej niezależności od organów ustawodawczych i wykonawczych".