Eurodeputowani, na pierwszej od czasu wybuchu pandemii, sesji plenarnej w Strasburgu zamierzają powrócić do kwestii praworządności. Jak się dowiedziała dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska – Borginon największe, prodemokratyczne grupy polityczne chcą, by w przyszłym tygodniu odbyła się debata na temat mechanizmu warunkowości, dzięki któremu Bruksela może zwiesić unijne wypłaty, jeżeli jakieś kraj łamie zasady państwa prawa.

Ostateczna decyzja w sprawie debaty zostanie podjęta w czwartek przez szefów grup politycznych. Także wtedy zostanie ustalone, czy będzie także rezolucja w tej sprawie - wyjaśnia rozmówca dziennikarki RMF FM.

Parlament Europejski chce, by KE zaczęła wreszcie stosować mechanizm warunkowości, który wszedł już w życie 1 stycznia.

Komisja jednak się ociąga i chce go wdrażać dopiero po tym, jak TSUE wypowie się na temat jego zgodności z unijnym prawem. Taki zapis opóźniający stosowanie mechanizmu wywalczyły Polska i Węgry na unijnym szczycie w grudniu.

Podczas debaty okaże się, czy PE będzie gotowy rzeczywiście pozwać KE za bezczynność w tej sprawie. Mógłby to zrobić na podst. art. 265 Traktatu UE. W PE jest grupa posłów, na czele z Katariną Barley z frakcji socjalistycznej (S&D), Sophie in t’Veld z frakcji liberalnej (Renew Europe) czy Otmarem Karasem i Różą Thun z Europejskiej Partii Ludowej, którzy bardzo naciskają na zdecydowaną postawę PE w tej sprawie. "W obliczu miażdżących dowodów naruszania zasad praworządności na terenie UE, Komisja Europejska ma obowiązek działać. Jak jasno wyrażono w rezolucji z 25 marca 2021 r. brak działań KE do 1 czerwca 2021 r. będzie rozumiany jako "zaniechanie działania" według art. 265 Traktatu o funkcjonowaniu UE" - ostrzegli eurodeputowani w swoim niedawnym oświadczeniu.

Zdaniem jednego z rozmówców, pierwszym etapem procedury przeciwko KE mogła by być czerwcowa rezolucja PE w tej sprawie. To byłaby formalna notyfikacja - wyjaśnił.

Jednak, jak usłyszała dziennikarka RMF FM, KE obiecuje eurodeputowanym, że włączy ich w prace nad wytycznymi w sprawie mechanizmu, które mają powstać po orzeczeniu TSUE. Komisja Europejska przekonuje także, że rozpocznie "nieformalny dialog" z krajami, w których wykryje nieprawidłowości. Żaden stwierdzony przez nas od 1 stycznia przypadek naruszenia nie będzie bezkarny - tłumaczy urzędnik KE.

Komisja obawia się pozwu do TSUE i za wszelką cenę chce przekonać eurodeputowanych, że jednak "działa". A to może osłabić zapał PE do twardej postawy wobec KE. W ostatnich miesiącach zarówno po stronie KE, jak i części PE nie było wielkiego zapału do stawiania kwestii praworządności na ostrzu noża, bo nie chciano drażnić Polski i Węgier przed ratyfikacją Funduszu Odbudowy. Teraz to może się zmienić - usłyszała dziennikarka RMF FM.


Opracowanie: