​W sądach rejonowych w Warszawie są już dokumenty, które pozwolą Łukaszowi Piebiakowi i Jakubowi Iwańcowi wrócić do orzekania. Wiceminister Piebiak podał się do dymisji po wybuchu "afery hejterskiej" w resorcie sprawiedliwości. Delegacja sędziego Iwańca, który także kontaktował się z hejterką internetową Emilią i koordynował akcje oczerniania innych sędziów, została skrócona przez ministra Zbigniewa Ziobrę.

Obaj sędziowie mogą wkrótce założyć togi. Wiceminister Łukasz Piebiak właściwie już może - jutro, a nawet dziś. Sędzia Jakub Iwaniec - za trzy miesiące.

Różnica wynika z delegacji do Ministerstwa Sprawiedliwości. Sędzia Iwaniec był delegowany do resortu na czas nieokreślony i w takim przypadku odwołanie z delegacji i powrót do orzekania odbywa się po trzymiesięcznym okresie tzw. uprzedzenia.

Łukasz Piebiak był delegowany na czas pełnienia funkcji, dlatego teraz po zakończeniu "misji politycznej" może z marszu założyć togę i łańcuch sędziowski.

Nasz dziennikarz Mariusz Piekarski próbował ustalić w sądzie, do którego wraca Piebiak, czy były wiceminister ma już wyznaczone rozprawy. Sąd uporczywie jednak ignoruje pytania w tej sprawie.

Ani Piebiak, ani Iwaniec nie wystąpił o urlop.

"Afera Piebiaka"

Jak ujawnił w zeszłym tygodniu Onet, wiceminister sprawiedliwości Łukasz Pabiak stoi za zorganizowaniem akcji mającej kompromitować sędziów, którzy sprzeciwiają się zmianom w wymiarze sprawiedliwości. Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić te akcje. Działania Emilii miały polegać na anonimowym rozsyłaniu, m.in. do mediów i sędziów, kompromitujących materiałów. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra.

Jedną z akcji była próba skompromitowania szefa Stowarzyszenia "Iustitia" prof. Krystiana Markiewicza.  Z doniesień portalu wynika też, że m.in. w proceder miał być też zamieszany sędzia SN Konrad Wytrykowski, który miał wymyślić akcję wysyłania pocztówek z wulgarnym napisem do prezes Gersdorf.

W związku z tymi doniesieniami  wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak podał się do dymisji. Jak mówił, robi to w "w poczuciu odpowiedzialności za powodzenie reform".

Opracowanie: