Międzynarodowa Izba Pomocy Prawnej (IRK) Sądu Okręgowego w Amsterdamie ogłosiła, że tymczasowo wstrzymuje wydawanie Polsce osób podejrzanych i skazanych. Jak wyjaśniono, decyzja ta ma związek z obawami o niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości.

W komunikacie zamieszczonym na stronach internetowych IRK przypomniano, że Sąd Okręgowy w Amsterdamie złożył pytanie do Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie, która dotyczy realizacji Europejskiego Nakazu Aresztowania.

Wcześniej, w lipcu, informowano, że holenderski sąd zwróci się do TSUE o orzeczenie, by ustalić, czy może dokonać ekstradycji polskiego podejrzanego. Reuters przekazał wówczas, że izba ds. międzynarodowych sądu w Amsterdamie poinformowała, że nie uważa polskich sądów za niezależne od rządu, i zapowiedziała, że nie wyda podejrzanego w sprawie dotyczącej narkotyków, dopóki TSUE nie orzeknie, że powinna to zrobić.

Do sprawy odniósł się wówczas wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.

"Odsyłam sędziów holenderskich do orzeczenia wydanego przez TSUE w sprawie Artura C. sprzed 2 lat, gdzie bardzo jednoznacznie dano wskazówki, co należy robić w takiej sytuacji" - zaznaczył.

Przypominał, że "tamta sprawa toczyła się w związku z podejrzanym, którego Polsce nie chciała wydać Irlandia".

"TSUE wskazał bardzo dokładną drogę, co robić w takich sytuacjach i co robić, gdy ktoś sprawdza kwestię niezależności sądów. Myślę, że sędziowie holenderscy powinni pójść dokładnie tym samym tropem" - podkreślał wiceminister.

W 2018 roku sąd w Irlandii, rozpatrując jedną ze spraw, zwrócił się do TSUE o opinię w trybie pilnym - stosowaną, gdy ktoś przebywa w areszcie - na temat tego, czy jeśli wyda zgodę na ekstradycję, to Polak będzie sądzony w swoim kraju w uczciwym procesie. Sąd wskazywał na obawy co do stanu praworządności w Polsce w związku z uruchomieniem wobec naszego kraju przez Komisję Europejską art. 7 traktatu unijnego.

Wówczas, w lipcu 2018, TSUE wydał wyrok, w którym stwierdził, że sąd, do którego zwrócono się o wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania, musi wstrzymać się z jego wykonaniem, jeśli uzna, że dana osoba mogłaby zostać narażona na ryzyko naruszenia prawa do niezawisłego sądu, a tym samym do rzetelnego procesu sądowego, ze względu na nieprawidłowości w systemie sądowniczym państwa wydającego nakaz. Trybunał w Luksemburgu wskazał jednocześnie, że to unijne sądy mają w razie konieczności oceniać zagrożenia dla rzetelnego procesu, biorąc pod uwagę stan praworządności.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówił wówczas, że wbrew temu, czego chciał irlandzki sąd, TSUE nie zgodził się na automatyczną odmowę wydania obywatela polskiego, podejrzanego o popełnienie poważnych przestępstw.

"TSUE zwrócił uwagę, iż odmowa wydania podejrzanego o popełnienie przestępstwa może być absolutnym wyjątkiem i musi nastąpić po przeprowadzeniu procedury sprawdzania i wykazania, że w tym konkretnym przypadku zmiany w sądownictwie, jakie zachodzą w Polsce, mogą mieć wpływ na nieuczciwy proces tego konkretnego podejrzanego" - wskazywał minister.

"W tym orzeczeniu TSUE w sprawie Artura C. jest wszystko wyłożone, widocznie sędziowie holenderscy jeszcze nie doczytali tego orzeczenia" - zaznaczył zaś teraz wiceminister Wójcik.

Przypomniał, że po tamtym orzeczeniu TSUE irlandzka sędzia zdecydowała o wydaniu Artura C. do Polski.

W ubiegłym roku Międzynarodowa Izba Pomocy Prawnej Sądu Okręgowego w Amsterdamie wstrzymała wydanie Polsce 11 podejrzanych. Zwróciła się wówczas do polskich władz z pytaniami odnośnie niezależności sądów, które będą zajmować się sprawami kryminalnymi przeciwko podejrzanym. Takie stanowisko było konsekwencją wspomnianego orzeczenia TSUE z lipca 2018.

Teraz holenderski sąd - jak wynika z udzielonych przez niego w czwartek informacji - chce mieć pewność, czy brak dostatecznych gwarancji niezawisłości polskich sędziów przekłada się na realizację Europejskiego Nakazu Aresztowania, gdy chodzi o realizację orzeczonej już kary więzienia.