Ryszard C., który wczoraj w łódzkim biurze poselskim PiS zabił jedną osobę, a drugą ranił, posiadał oryginalną broń wyprodukowaną przed II wojną światową - powiedział komendant główny policji Andrzej Matejuk. W Sejmie odbyło się nadzwyczajne posiedzenie dwóch komisji - sprawiedliwości i praw człowieka oraz komisji do spraw służb specjalnych, poświęcone wczorajszemu zabójstwu w Łodzi.

Spotkanie rozpoczęło się minutą ciszy. Przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości Ryszard Kalisz złożył kondolencje rodzinie ofiary.

Potem Bogusław Michalski zastępca prokuratora generalnego zaprezentował ustalenia śledczych. Mówił m.in., że Ryszard C. miał przy sobie broń i nóż myśliwski. Na miejscu zbrodni znaleziono też paralizator. Na miejscu ujawniono ślady wskazujące na użycie paralizatora. Do końca nie jest jednak jasne, czy paralizatora użyli strażnicy obezwładniający czy było to urządzenie należące do podejrzanego - dodał.

Poinformował również, że raniony nożem asystent posła Jarosława Jagiełły - Paweł Kowalski jeszcze dziś zostanie przesłuchany przez łódzkich prokuratorów.

Komendant główny policji Andrzej Matejuk dodał, że była to broń oryginalna wyprodukowana przed II wojną światową, podobna do broni sportowej. Sprawca nie miał na nią pozwolenia. W tej chwili trwa ustalanie, czy broń była kiedykolwiek wcześniej użyta na terytorium Polski - zaznaczył.

Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego mówił z kolei, że nie ma sygnałów o zagrożeniu dla innych biur poselskich, ale ABW monitoruje sytuację. Także sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki powiedział, że według posiadanych przez niego informacji nie ma jednoznacznych sygnałów wskazujących na wzrost takiego zagrożenia.

Mamy pewne uchwytne przesłanki do przeprowadzenia badań psychiatrycznych Ryszarda C. - powiedział zastępca prokuratora generalnego, pytany o stan zdrowia zatrzymanego.

O zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia komisji wnioskował klub PiS.