Prokuratura Krajowa ma zdecydować, którzy śledczy będą wyjaśniać okoliczności przecieku do "Rzeczpospolitej" fragmentów przesłuchania Ryszarda Sobiesiaka. O wyznaczenie innej jednostki prosiła prokuratura Warszawa-Praga, w której był przesłuchiwany biznesmen.

Rzeczniczka praskiej prokuratury Renata Mazur zaprzeczyła, by przeciek mógł mieć związek z praską prokuraturą. Zaznaczyła również, że nie było zgody prokuratora na udostępnienie i publikację tych materiałów. W prokuraturze kontakt z tymi materiałami miało tylko czterech prokuratorów - prokurator okręgowy, jego zastępca, referent i naczelnik wydziału - powiedziała. Dodała, że jeszcze w styczniu prokuratorzy przekazali materiały dotyczące śledztwa - w tym zeznania Sobiesiaka - sejmowej komisji śledczej wyjaśniającej tzw. aferę hazardową.

Sobotnia "Rzeczpospolita" ujawniła fragmenty zeznań, które Sobiesiak złożył 6 stycznia w warszawskiej prokuraturze okręgowej. Gazeta zwróciła uwagę, że w kilku miejscach jego wyjaśnienia różnią się od zeznań złożonych przez polityków PO przed komisją hazardową. Według "Rzeczpospolitej", to Marcin Rosół, szef gabinetu ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, wyłania się z zeznań Sobiesiaka jako możliwe źródło przecieku o akcji CBA.

Sobiesiak miał też zeznać: Drzewiecki, Chlebowski i Schetyna byli moimi kolegami, znam Drzewieckiego i Schetynę od około 20 lat. Tymczasem Schetyna powiedział przed komisją, że zna się z Sobiesiakiem od lata 2003 r., Drzewiecki zeznał, że poznał Sobiesiaka ponad 10 lat temu, z kolei Chlebowski mówił o czterech czy pięciu latach znajomości.