W Komisji Europejskiej trwa spór ws. przedłużenia wolnego handlu z Ukrainą do 2025 r. Polski komisarz ds. rolnictwa grozi, że nie poprze nowego rozporządzenia w tej sprawie, jeżeli nie będzie w nim klauzul ochronnych i ograniczeń ilościowych. "To jest moje wielkie zadanie na 2024 rok" – mówi Janusz Wojciechowski w rozmowie z brukselską korespondentką RMF FM Katarzyną Szymańską-Borginon.

Rozmowy o rozporządzeniu są na końcowym etapie

Komisja Europejska finalizuje projekt przedłużenia rozporządzenia o liberalizacji handlu z Ukrainą. Już 9 stycznia kończą się w KE międzyresortowe uzgodnienia w sprawie nowego rozporządzenia. Obecne, wprowadzone po wybuchu wojny na Ukrainie, było już raz przedłużone i wygasa 5 czerwca, więc podjęto prace na jego przedłużeniem do 2025 roku.

Unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski domaga się, by nowe rozporządzenie utrzymało klauzule ochronne i wprowadziło ograniczenia ilościowe na import z Ukrainy mięsa drobiowego i cukru. Wysłał nawet w tej sprawie list do szefowej KE Ursuli von der Leyen. Nie wszyscy w KE podzielają jego zdanie.

Służby komisarza ds. handlu Valdisa Dombrovskisa chcą osłabienia istniejących klauzul ochronnych. Chcą zlikwidować możliwości wprowadzania czasowego unijnego embarga w razie nagłego zalewu produktami z Ukrainy. Przypomnijmy, że taki unijny zakaz importu 4 zbóż z Ukrainy KE już raz wprowadziła (na początku kryzysu zbożowego) i obowiązywał on do 15 września 2023 r. Głównym argumentem tej strony są zasady wolnego rynku i potrzeba wsparcia Ukrainy. Do tego stanowiska zdaje się także przychylać szefowa KE Ursula von der Leyen, naciskana przez prezydenta Ukrainy Wołodymira Zełenskiego.

"Przedstawiam potrzebę ograniczenia importu dwóch wrażliwych produktów"

Polski komisarz ma przed sobą niesłychanie trudne zadanie. Jak dowiedziała się nieoficjalnie korespondentka RMF FM, Wojciechowski zagroził nawet wycofaniem swojego poparcia dla rozporządzenia w razie nieprzyjęcia jego postulatów.

To jest moje wielkie zadanie na 2024 rok, żeby to nowe rozporządzenie, jeśli będzie wydane, wprowadziło odpowiednio silne klauzule ochronne, żeby nie doszło ponownie do jakiegoś kryzysu związanego z nadpodażą - mówi w rozmowie z RMF FM komisarz Janusz Wojciechowski. Podkreśla, że w ostatnim czasie nastąpił duży wzrost importu drobiu i cukru z Ukrainy. Ten import rośnie w sposób zagrażający konkurencyjności unijnego sektora, także polskiej produkcji drobiu i cukru - ostrzega komisarz. Ten nadmiar odczuwają prawie wszystkie kraje UE, a organizacje producentów drobiu i cukru skarżą się do KE. Przedstawiam więc potrzebę ograniczenia ilościowego importu tych dwóch wrażliwych produktów - podkreśla Wojciechowski. 

"Jeżeli poprzestaniemy na otwarciu rynku europejskiego, pomożemy Rosji utrwalić jej zdobycze militarne"

Wojciechowski przekonuje również, że całkowite otwieranie unijnego rynku na import z Ukrainy to "zgoda na utrwalenia rosyjskich zdobyczy". Argumentuje, że Rosja wyparła Ukrainę z rynków w Azji, przez co wpycha ją na bliższe, unijne rynki, co powoduje destabilizację w Polsce i innych krajach graniczących z Ukrainą. Rosja odnosi podwójną korzyść: zdobywa nowe rynki i sieje niezadowolenie w UE. Zdaniem Wojciechowskiego trzeba więc z jednej stronnych chronić unijnych producentów, a z drugiej ułatwiać (np. poprzez dopłaty do ukraińskiego tranzytu) eksport Ukrainy do krajów spoza UE.

Wysiłek Unii Europejskiej powinien polegać na tym, żeby wspierać ukraiński eksport do krajów trzecich, nie dopuścić do tego, żeby została wyparta do reszty z tych rynków i pomóc jej na tyle, na ile to możliwe, żeby na te rynki wróciła. Jeżeli poprzestaniemy tylko na otwarciu rynku europejskiego, to pomożemy Rosji utrwalić jej zdobycze militarne i gospodarcze w tej wojnie - podkreślał Wojciechowski w rozmowie z brukselską korespondentką RMF FM.

Opracowanie: