Ślimacze tempo śledztwa ws. podejrzenia wyłudzenia 100 tysięcy euro z Parlamentu Europejskiego przez europosła PiS Ryszarda Czarneckiego. Jak sprawdził reporter RMF FM Krzysztof Zasada, od ponad roku w postępowaniu, prowadzonym w zamojskiej prokuraturze okręgowej z zawiadomienia Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF), nie wydarzyło się praktycznie nic. Sam polityk odmówił Krzysztofowi Zasadzie komentarza ws. śledztwa.

Postępowanie wszczęte przez Prokuraturę Okręgową w Zamościu dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem Parlamentu Europejskiego w związku ze składanymi w latach 2009-18 wnioskami o zwrot kosztów podróży służbowych i przyznanie dodatku pobytowego.

Według ustaleń dziennikarza RMF FM Krzysztofa Zasady, od ponad roku śledztwo praktycznie stoi w miejscu.

Jak tłumaczą to prokuratorzy? Po pierwsze, bardzo niechętnie. Po drugie, wskazują na piętrzące się przeszkody, które - według nich - uniemożliwiają wyjaśnianie podejrzeń wobec eurodeputowanego Prawa i Sprawiedliwości.

OLAF nie godzi się bowiem na przesłanie do Zamościa informacji i dokumentów, na których oparł się, oskarżając Ryszarda Czarneckiego o wyłudzenie. Powiadomił, że zapoznanie się z nimi jest możliwe jedynie w siedzibie Parlamentu Europejskiego.

W piśmie przesłanym naszemu reporterowi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu podkreśla, że "rodzi to poważne utrudnienia" dla powołania biegłego z zakresu pisma ręcznego, który miałby zbadać prawdziwość podpisów, a - jak zaznacza rzecznik - powinien pracować na oryginałach dokumentów.

Europarlament nie przesyła także "dodatkowych informacji", o które polscy śledczy zwracali się już dwukrotnie, w kwietniu i czerwcu tego roku. Bliższych szczegółów nt. treści tych informacji prokuratura nie zdradza.

Jedyna dokumentacja, jaka dotarła do Zamościa, to przesłana w grudniu ubiegłego roku "lista 90 osób, które w ocenie prokuratora należy przesłuchać w charakterze świadków". Śledczy rozpoczęli już te przesłuchania, ale skarżą się, że nie jest to łatwe, bo część świadków mieszka za granicą.

Dlatego po ponad roku śledczy są wciąż na etapie zbierania dowodów.

Postępowanie - jak zaznacza rzecznik zamojskiej prokuratury - prowadzone jest "w sprawie", a więc nikomu nie postawiono zarzutów.

Ryszard Czarnecki odmawia komentarza

Sam poseł Czarnecki odmówił Krzysztofowi Zasadzie komentarza ws. śledztwa i działań OLAF.

"Nic w tej sprawie nie wiem i nie zamierzam się na ten temat wypowiadać" - powiedział naszemu reporterowi i rozłączył się.

Przypomnijmy, według medialnych doniesień Ryszard Czarnecki miał zawyżać koszty dojazdów do Parlamentu Europejskiego, wykazując na przykład, że zimą podróżował na posiedzenia z Jasła kabrioletem. Właściciel tego auta stwierdził natomiast, że wiele lat wcześniej samochód trafił na złom.

Europoseł nazywał wówczas doniesienia mediów kłamstwami i fake newsami.

Opracowanie: