Sześć nieruchomości o wartości 1,5 mln złotych, sześć samochodów, telebimy, mobilne studio, a nawet ubrania. Zdaniem posłów KO: Dariusza Jońskiego i Michała Szczerby - na to zostały wydane pieniądze, które z Funduszu Patriotycznego otrzymały stowarzyszenia Roberta Bąkiewicza.

Robert Bąkiewicz podkreśla, że pieniądze pozyskane z Funduszu Patriotycznego zostały wydane na realizację celów statutowych stowarzyszeń.

Posłowie Joński i Szczerba od kilku miesięcy prowadzą kontrolę poselską w związku z działalnością dwóch stowarzyszeń związanych z Robertem Bąkiewiczem: Marszu Niepodległości i Straży Narodowej.

W październiku zeszłego roku informowali, że organizacje te otrzymały łącznie 3 miliony złotych (Marsz Niepodległości 1,3 mln zł; Straż Narodowa 1,7 mln zł) z Funduszu Patriotycznego. Fundusz organizuje podległy MKiDN Instytut Dziedzictwa Narodowego i Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego.

"Soplicowo Bąkiewicza" za 1,5 mln zł

W piątek na konferencji prasowej politycy KO zaprezentowali swe kolejne ustalenia - tym razem dotyczące tego, na co stowarzyszenia Bąkiewicza wydały otrzymane od rządu dotacje.

Poinformowali m.in, iż dotarli do aktu notarialnego dotyczącego zakupu przez Straż Narodową podwarszawskich nieruchomości mieszczących się w mazowieckim parku krajobrazowym.

Jest to teren o powierzchni 9 tysięcy metrów kwadratowych, w tym również sześć nieruchomości - jedna mieszkalna, jedna usługowa i cztery niemieszalne. Na to poszło 1,5 miliona złotych - powiedział Joński.

Według Szczerby budynek mieszkalny ma dwie kondygnacje i powierzchnię 253 m kw. To coś à la dworek, można powiedzieć - takie "Soplicowo Bąkiewicza" - ocenił poseł KO.

Pozostałe pięć nieruchomości to - jak dodał - budynki służące do działalności typowo turystycznej.

Jest to budynek o metrażu 101 m kw. oraz cztery kolejne - takie domki turystyczne: 39 m kw., 33 m kw. i dwa budynki po 32 metry kw. - wyliczał Szczerba. Dodał, że wcześniej kompleks ten służył działalności turystycznej.

Posłowie zwrócili uwagę, że zgodnie z regulaminem konkursu, w ramach którego Straż Narodowa otrzymała 1,7 mln złotych dotacji, w umowie zawartej z Instytutem Dziedzictwa Narodowego i Myśli Narodowej powinno się znaleźć zastrzeżenie, że nieruchomości można zbyć najwcześniej po pięciu latach od zakupu.

Na dobrą sprawę mogą spieniężyć ten majątek już teraz - podkreślił Szczerba.


Bąkiewicz: Posłom zależy na tym, żeby środowisko patriotyczne się nie rozwijało

Robert Bąkiewicz powiedział w piątek PAP, że zakupione przez Straż Narodową nieruchomości mają zostać przeznaczone na realizację jej celów statutowych, takich jak organizacja szkoleń, spotkań i podnoszenie kwalifikacji działaczy.

To nie jest nic wyjątkowego. Wyjątkowe jest natomiast to, że środowiska z naszej przestrzeni, tej patriotycznej, z reguły nie mają tego typu nieruchomości. Myślę, że posłom raczej zależałoby na tym, żeby tak pozostało, by nasze środowisko się nie rozwijało - ocenił prezes Ruchu Narodowego.

"Insynuacjami" nazwał sugestie, jakoby zamierzał w niedługim czasie sprzedać podwarszawskie nieruchomości.

To są insynuacje bliskie pomówieniom. Budujące w przestrzeni publicznej niechęć do naszego środowiska - ocenił Bąkiewicz.

Według niego regulamin konkursu na dotacje z Funduszu Patriotycznego jest częścią integralną umowy zawartej między Strażą Narodową a Instytutem Dziedzictwa Narodowego i Myśli Narodowej. Zapis o pięciu latach, podczas których nie można zbyć nieruchomości, jest wiążący dla stowarzyszenia.


Samochody, telebimy, nagłośnienie i... spodnie bojówki

Nieruchomości to nie jedyne - zdaniem posłów KO - inwestycje, które organizacje związane z Bąkiewiczem sfinansowały z rządowych dotacji. Według Szczerby Straż Narodowa nabyła ponadto: terenowego Volkswagena Amarok oraz busa marki Citroen Jumper. Stowarzyszenie Marsz Niepodległości kupiło z kolei dwa Fiaty Ducato, Fiata Freemont oraz Peugeota.

To, co nas zdziwiło, to oprócz zakupu telebimów z rusztowaniem, telebimów bez rusztowania mobilnych, zakupu nagłośnienia za prawie 75 tys. złotych, mobilnego studia za 152 tysiące, agregatów prądotwórczych za 41 tysięcy. W tych rachunkach jest wszystko, łącznie z tym, że są nawet badania techniczne tych samochodów opłacone przez podatników czy nawet paliwo do agregatów - powiedział Joński.

Dodał, że jedno ze stowarzyszeń sfinansowało z dotacji nawet zakup spodni bojówek, kamizelek, koszulek i polarów.

Krótko mówiąc, pełne wyposażenie i infrastruktura jest zakupiona - stwierdził poseł KO. Szczerba dodał, że na każdej spośród niemalże tysiąca faktur, które miał okazję przejrzeć wraz z Jońskim, widnieje pieczątka z napisem: "sfinansowane przez Fundusz Patriotyczny".

Rząd odmówił dotacji dla telefonu zaufania

Joński zwrócił też uwagę, że niedawno rząd odmówił wsparcia finansowego dla telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży prowadzonego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę.

Wielu się pewnie zastanawia, dlaczego ktoś wydaje 1,5 mln złotych naszych pieniędzy na nieruchomości dla nacjonalistów. Otóż ja mogę sobie wyobrazić, że tam będą prowadzone szkolenia dla organizacji paramilitarnych, które będą tłumiły bądź zakłócały legalne zgromadzenia - podkreślił Joński.

Posłowie zapowiedzieli, że będą dalej drążyć kwestię inwestycji stowarzyszeń Bąkiewicza m.in. okoliczności, w jakich właściciel ośrodka turystycznego pod Warszawą sprzedał go Straży Narodowej.

Jeszcze w październiku, gdy posłowie: Joński i Szczerba po raz pierwszy nagłaśniali dotacje dla stowarzyszeń Bąkiewicza, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej prof. Jan Żaryn podkreślał, że "wszystkie stowarzyszenia czy też inne podmioty, które zgłosiły się po dotacje z Funduszu Patriotycznego, a tym bardziej te, które otrzymały pieniądze, działają w pełni legalnie".

Ocenił, że "sugerowanie, iż przekazanie pieniędzy stowarzyszeniom, które są kojarzone z osobą Roberta Bąkiewicza jako rzekome przekroczenie jakichś granic, a wręcz sugerowanie przestępstwa, jest nieuprawnione".

Przypomniał, że Fundusz Patriotyczny wynosił 30 milionów złotych.

Wniosków było około 2,5 tysiąca na sumę 550 milionów złotych, w związku z tym nie było takich wniosków, które by otrzymały 100 proc. wnioskowanej sumy - wskazał.

Wyjaśnił, że "na ogół było to dofinansowanie na 40-50 proc. wnioskowanej kwoty". "Decyzje były podejmowane tak, aby jak największa liczba wnioskodawców otrzymała pieniądze" - powiedział prof. Żaryn