Rozpoczęła się kolejna noc amerykańskich nalotów na Afganistan. Agencja France Presse, powołując się na zeznania świadków donosi, że w stolicy Afganistanu - Kabulu - słychać było potężną eksplozję. Z kolei obrona przeciwlotnicza Talibów nie zareagowała na ten atak.

Tymczasem, jak zapowiedziała doradczyni prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa narodowego - Condoleeza Rice, Stany Zjednoczone nie przerwą wojny z terroryzmem na czas zbliżającego się Ramadanu - świętego miesiąca dla muzułmanów. Przywódcy niektórych krajów muzułmańskich, w tym także wspierający Stany Zjednoczone Pakistan, prosili USA, by na czas Ramadanu zostały przerwane naloty na Afganistan. Rice stwierdziła jednak, że Ameryka musi kontynuować akcję przeciwko swoim wrogom. "Nie mamy wyjścia, musi wyrwać z korzeniami organizacje, które stoją za zamachami z 11 września" - stwierdziła Rice.

Z kolei, jak poinformował amerykański sekretarz obrony - Donald Rumsfeld, Stany Zjednoczone zamierzają wkrótce wysłać do Afganistanu większą liczbę wojsk lądowych. Mają one pomóc afgańskiej opozycji oraz namierzyć cele amerykańskich nalotów. Amerykańskie władze - przypomnijmy - 2 dni temu przyznały, że w północnym Afganistanie są amerykańskie siły lądowe, które pomagają w namierzaniu celów nalotów. Rumsfeld przyznał dziś, że są kłopoty z rozmieszczeniem dodatkowych wojsk lądowych - przede wszystkim z powodu pogody. "Mamy jednak kilka gotowych do udania się tam zespołów" - zapewnia Rumsfeld. Także rząd Wielkiej Brytanii dał do zrozumienia, że brytyjscy żołnierze wkrótce pojadą do Afganistanu. "Wolałbym, że Osama bin Laden i jego współpracownicy sami oddali się w nasze ręce i z pewnością nie chciałbym wysyłać brytyjskich wojsk do Afganistanu. Ale nie mamy innego wyjścia" - stwierdził brytyjski minister obrony Geoff Hoon.

19:50