Pętla wokół Talibów zaciska się coraz bardziej. „Ich pokonanie to tylko kwestia czasu.” - zapewnia dowódca sztabu amerykańskiej armii - generał Tommy Franks. Reżim kontroluje już tylko parę miast, w tym Kunduz na północy i Kandahar na południu.

Sukcesy afgańskiej opozycji i Amerykanów są duże , ale Talibowie nie przegrali jeszcze z kretesem. Jak wobec tego będzie wyglądała dalsza strategia Stanów Zjednoczonych w Afganistanie? Przede wszystkim nie ustanie presja, jaką siły amerykańskie wywierają na siły Talibów. Nie zmniejszy się ilość samolotów, krążących nad terytorium Afganistanu. Być może będzie nieco mniej bombardowań, bo znaczna liczba ugrupowań opozycyjnych na północy kraju utrudnia dokładne rozpoznanie celów. Być może to naturalne zmniejszenie intensywności bombardowań zbiegnie się z początkiem Ramadanu. Rośnie znaczenie sił specjalnych, które, inaczej niż na północy, prócz współpracy z opozycją mają do wykonania własne zadania. Być może obecny etap kampanii pozwoli na użycie sił zbrojnych innych krajów, które mogłyby na przykład zająć się ochroną lotnisk i szlaków komunikacyjnych. Siły amerykańskie i brytyjskie skoncentrowałyby się wtedy na istniejących wciąż ogniskach oporu Talibów, gdzie mają nadzieję namierzyć kryjówki ich przywódców i kierownictwa al-Qaedy. Jak podkreślił dziś sekretarz obrony USA – Donald Rumsfeld, Osamie bin Ladenowi nie pomoże nawet ucieczka za granicę.

Foto: Archiwum RMF

20:25