Nadal nie ma informacji o losie dwóch polskich dziennikarzy, zaginionych w Iraku. Marcin Firlej z TVN 24 i Jacek Kaczmarek z Polskiego Radia zostali zatrzymani przez uzbrojony iracki patrol w okolicach miejscowości Al-Hilla. Przypadki zatrzymania dziennikarzy przez irackich żołnierzy zdarzały się już wcześniej podczas wojny, o czym najlepiej wiedzą specjalni wysłannicy RMF FM do Bagdadu.

Jak oceniają specjalni wysłannicy RMF do irackiej stolicy, zatrzymanym polskim reporterom, jeśli są w rękach miejscowych władz albo wojsk, nie powinno stać się nic złego. To nie pierwszy przypadek zatrzymania dziennikarzy w Iraku.

Na południu kraju zatrzymano już bowiem Włochów, Francuzów i Australijczyków. Pod eskortą przewieziono ich do Bagdadu, konfiskowano sprzęt i paszporty, zabraniano im pracy dziennikarskiej i nie pozwalano nawet kontaktować się z krajem. Ale poza tym – jak mówią specjalni wysłannicy RMF - są traktowani dobrze. Mieszkają wraz z innymi zagranicznymi dziennikarzami w hotelu „Palestina”.

Przemysław Marzec i Jan Mikruta przypominają, że Irakijczycy na początku ich pobytu w Bagdadzie ostrzegali ich, że każdy, kto złamie zasady i nakazy będzie pracował na własną rękę, a jeśli będzie chciał opuścić Bagdad zostanie potraktowany jak jeniec wojenny.

Według irackich władz, każdy, kto znajduje się w kraju bez wiz w paszporcie, łamie po prostu prawo.

Ale nasza sytuacja w Bagdadzie, gdzie jesteśmy już od 1,5 miesiąca, jest zupełnie inna; jesteśmy tu legalnie akredytowani przy ministerstwie informacji - mówi Przemysław Marzec i dodaje: Nasi koledzy wiz nie mieli.

Teraz, kiedy Amerykanie twierdzą, że kontrolują drogi dojazdowe do Bagdadu, przewiezienie Jacka Kaczmarka i Marcina Firleja do Bagdadu może być niemożliwe.

Foto: Archiwum RMF

07:20