Sąd Walii skazał na dwa lata więzienia niebezpiecznego żartownisia. Jest nim rosyjski emigrant, Aleksander Farrar. O mało nie doprowadził on do sparaliżowania lotniska Heathrow pod Londynem, kiedy 4 dni po samobójczych atakach na Amerykę przyszedł mu do głowy niemądry pomysł.

Wszystko zaczęło się zupełnie niewinnie - Aleksander Farrar wyszedł na spacer z psem, ale zamiast cieszyć się świeżym powietrzem, sięgnął po swój telefon komórkowy. „Macie godzinę na ewakuację. Podłożyłem wam małą bombę” – usłyszał w słuchawce operator na lotnisku Heathrow. Ostatecznie po ocenie sytuacji policja nie zarządziła ewakuacji portu lotniczego, za to dokładnie zbadano numer, z którego dzwonił żartowniś. Komórkę Rosjanina znaleziono w koszu na śmieci, niedaleko jednego z parków w Walii. Kartę magnetyczną, na której zapisane były dane rozmów telefonicznych odkryto kawałek dalej w opakowaniu po słodyczach. Decyzją sądu Aleksander Farrar spędzi w odosobnieniu 2 lata, a wszystko niewłaściwe poczucie humoru, a także zwykłą głupotę. Następnym razem bardziej rozważnie skorzysta z komórki. Zgodnie z zaostrzonym prawem, ludziom którzy umyślnie wywołują alarmy antyterrorystyczne grozi na Wyspach kara do siedmiu lat więzienia.

20:50