Atak, zamach, sabotaż - te słowa na stałe weszły do opisów sytuacji w Iraku. Niestety, nic nie wskazuje na to, by siłom stabilizacyjnym szybko udało się poprawić bezpieczeństwo. Nastrojów nie poprawiają nawet informacje o aresztowaniu podejrzanych o organizację zamachów w Nadżafie.

W północnym Iraku płonie rurociąg transportujący ropę naftową ze złóż koło Kirkuku do rafinerii w Bajidżi. Prawdopodobnie naftociąg wysadzili w powietrze ludzie wierni Saddamowi Husajnowi. Rano koło granicy z Syrią na minę wjechał amerykański transporter - siedmiu żołnierzy zostało rannych.

Atmosfery bezsilności i strachu nie poprawiła informacja o aresztowaniu przez iracką policję czterech osób podejrzanych o przeprowadzenie zamachu na ajatollaha Mohammeda Bakira al-Hakima w Nadżafie.

Dwaj z nich to najprawdopodobniej Saudyjczycy. Cała czwórka utrzymywała kontakty z al-Qaedą.

W Nadżafie wpływowy szyicki duchowny Moktada As Sadr wezwał do trzydniowego strajku w proteście przeciwko wczorajszemu zamachowi. W świętym mieście szyitów zamknięto dziesiątki sklepów i straganów, na ulicach demonstrowały tysiące osób. Taka sytuacja ewidentnie nie sprzyja stabilizacji.

17:55