„Wspieram jego marzenia jak mogę, ale absolutnie nie dokładam presji” - mówi w rozmowie z RMF FM żona Kamila Stocha. Ewa Bilan-Stoch przed igrzyskami nie zapesza i dodaje: „będę szczęśliwa, jeżeli mąż po Soczi będzie szczęśliwy”. Z Ewą Bilan - Stoch rozmawiali Edyta Sienkiewicz i Tomasz Staniszewski.

Tomasz Staniszewski: Życie z mistrzem nie jest łatwe...

Ewa Bilan: Ja nie narzekam, a przygotowania do igrzysk wyglądają dokładnie tak, jak do każdego innego sezonu - czyli tyle samo czasu Kamila nie ma w domu, jak w poprzednich latach, więc zdążyłam się przyzwyczaić.

Edyta Sienkiewicz: Jak zmieniło się państwa życie po mistrzostwach świata, kiedy Kamil zdobył złoty medal?

Ewa Bilan: Myślę, że w ogóle się nie zmieniło. Jest po prostu szczęśliwszy, bo jeden z jego największych życiowych celów został zrealizowany.

Tomasz Staniszewski: W co on mierzy w tym sezonie... Rozumiem, że to jest medal na igrzyskach - to jest dla niego priorytetem...

Ewa Bilan: Trudno mi powiedzieć... Sama nie mam odwagi, żeby go o to pytać. Ja wspieram wszystkie jego marzenia jak mogę, ale absolutnie nie dokładam presji ze swojej strony, więc będę szczęśliwa, jeżeli on będzie szczęśliwy.

Edyta Sienkiewicz: Pani często ma możliwość, żeby pojechać z mężem na zawody?

Ewa Bilan: W zasadzie wspieram go w Zakopanem i Planicy - tak się już utarło.

Tomasz Staniszewski: ...w Soczi...?

Ewa Bilan: Być może. Pracujemy nad tym i być może się uda.

Edyta Sienkiewicz: Państwo poznali się w Planicy... Co więcej można ujawnić... Jak to wyglądało?

Ewa Bilan: Na ten temat już dużo było powiedziane. Poznaliśmy się przy okazji zawodów Pucharu Świata. Ja pojechałam tam jako fotograf... i poznaliśmy się.

Edyta Sienkiewicz: Jaki prywatnie w domu jest Kamil Stoch? Spokojny i wyważony?

Ewa Bilan: Ja właśnie mu to mówię, że mam to szczęście, że jeżeli on udziela jakichś wywiadów, czy widzę go gdzieś w mediach, to jest to ten sam Kamil, którego mam w domu. Nie muszę martwić się tym, że ktoś przede mną udaje kogoś innego, a później jest jakąś inną osobą.

Edyta Sienkiewicz: Kamil ma swoją metodę koncentracji przed zawodami, jakoś się koncentruje w domu?

Tomasz Staniszewski: Talizmany, które czasami ze sobą zabiera?

Edyta Sienkiewicz: Maskotki jak Justyna Kowalczyk...

Ewa Bilan: Nie... Nic z tych rzeczy!

Edyta Sienkiewicz: Zdarza się, że mąż się denerwuje? Bo ja nigdy nie widziałam go zdenerwowanego. On jest zawsze tak spokojny...

Ewa Bilan: Zdarza się. W sytuacjach, które go zaskakują. Może to nie jest zdenerwowanie, ale taki stres, że on jest do tego nieprzygotowany. Kiedy wyjeżdża, choćby z trenerem czy innymi zawodnikami, cały plan jest ustalony według jakiegoś schematu i on nie ma tego na głowie. Ale jeżeli ma coś zrobić sam, to wtedy jest problem...

Edyta Sienkiewicz: Jeżeli chodzi o kibiców, bo czasem sportowcy narzekają - nie mogą nawet pójść do sklepu, bo wszędzie są kibice... Państwo jeszcze mogą spokojnie wyjść do kina, do teatru?

Ewa Bilan: Myślę, że to jest kwestia tego, jak się do tego podchodzi - czy tych kibiców uważa się za drapieżników atakujących zwierzynę - no to może to być problem. Ale ja zawsze uważam, że to jest bardzo miłe, że ktoś kogoś rozpoznaje, przekazuje dobrą energię, więc zawsze mu powtarzam, żeby z tego korzystał i wysyłał to dalej.