"Radosław Sikorski jest żebrakiem" - tak opiniotwórczy portal na Ukrainie komentuje czwartkową wizytę polskiego ministra spraw zagranicznych w Kijowie. Internetowa witryna kpi, że Sikorski nosi tani japoński zegarek kwarcowy wart ledwie 165 dolarów.

"Rozmawiać z ukraińskimi dostojnikami trzeba jak równy z równym. Słabszych ignorują, albo mają za nic" - czytamy w tekście w sieci. Jak przekonała się dziennikarka RMF FM Agnieszka Burzyńska, która towarzyszyła Radosławowi Sikorskiemu w podróży do Kijowa, z jednej strony szef polskiego MSZ odbył długą rozmowę z prezydentem Ukrainy, a drugiej strony niemal na każdym kroku polska delegacja mogła odczuć na własnej skórze popisy wyższości.

W trakcie spotkania polsko-ukraińskich polityków służby prasowe prezydenta Wiktora Janukowycza wniosły na dziedziniec obdrapane biurko zabrane ze stróżówki, przekonując, że to doskonałe miejsce na ustawienie mikrofonów. Ukraińscy urzędnicy w żaden sposób nie zareagowali na uwagi, że kilku rosłych unijnych ministrów nie będzie wyglądało poważnie, mówiąc do biurka, które sięga im nieco ponad kolana. Bez echa przeszły również uwagi, o silnym wietrze, który powodował, że zamiast wypowiedzi polityków, będzie słychać tylko trzaski.

Potem pojawił się pomysł, aby tłem konferencji prasowej uczynić balkon, na którym krzątała się kobieta w fartuchu. Złośliwość czy niefrasobliwość? Polscy dyplomaci po cichu przyznają, że ukraińska dyplomacja gotowa jest zastosować wszelkie chwyty, aby rozegrać własne interesy.