176 osób trafiło na komisariaty po niedzielnych burdach podczas obchodów Święta Niepodległości w Warszawie. Rannych zostało 22 policjantów, trzech z nich wymagało pomocy lekarza. Do przepychanek doszło po rozpoczęciu Marszu Niepodległości, organizowanego m.in. przez działaczy Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego. Na ul. Marszałkowskiej w ruch poszły race, petardy, kamienie, kosze na śmieci i butelki.

Do jednostek policji w związku z wczorajszymi marszami doprowadziliśmy do tej chwili 176 osób. Są rozliczane pod kątem wykroczeń czy też przestępstw, które popełnili, bądź też udziału w poszczególnych incydentach - tłumaczy Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji. Są podejrzewani m.in. o atak na policjantów. Wszyscy zatrzymani to Polacy.

Do pierwszych burd podczas Święta Niepodległości doszło wkrótce po rozpoczęciu Marszu Niepodległości, organizowanego m.in. przez działaczy Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego. Według policjantów, w pewnym momencie na czele marszu zebrała się grupa agresywnych chuliganów. Policja użyła broni gładkolufowej i miotaczy gazu pieprzowego.

Przed Marszem Niepodległości w okolicach Placu Bankowego funkcjonariusze musieli też ochraniać demonstrację antyfaszystów organizowaną przez Porozumienie 11 Listopada.

W ubiegłym roku po starciach z policją zatrzymano 210 osób. Część z nich to obcokrajowcy, głównie z Niemiec. Niegroźnie rannych zostało też 40 policjantów. Do szpitali trafiło prawie 30 osób. Zniszczonych zostało 14 radiowozów, na pl. Na Rozdrożu spalono m.in. wozy transmisyjne TVN.