"Miał specjalny rodzaj papierosów "marszałkowskie". Nie wyobrażał sobie życia bez herbaty i stawiania pasjansa. Kiedy było trzeba, potrafił też siarczyście, dosadnie przekląć. Raczej nie miał przyjaciół. Otaczali go towarzysze walki. Sumiaste wąsy, krzaczaste brwi i mundur tak go zapamiętamy" - wspomina marszałka Józefa Piłsudskiego w rozmowie z RMF FM Jerzy Bukowski z Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych.

Urszula Gwiazda: Mówimy marszałek, myślimy Kraków i jakie miejsca nam się z nim kojarzą?

Jerzy Bukowski: Nie licząc miejsc, w których marszałek mieszkał, to są takie trzy najbardziej charakterystyczne, najważniejsze. Oczywiście miejsce pochówku, czyli krypta pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, drugie miejsce to są oczywiście Oleandry, z których wyruszała pierwsza Kompania Kadrowa 6 sierpnia 1914 roku na szlak niepodległości i Kopiec Józefa Piłsudskiego, z którego widać i Wawel oraz Oleandry. Kopiec został usypany w latach 1934-37 jako kopiec niepodległości. Wtedy marszałek jeszcze żył, a potem zaczęto mówić już powszechnie Kopiec Piłsudskiego i już tak zostało. To są te trzy miejsca, które wyznaczają w Krakowie pamięć o Józefie Piłsudskim i są bardzo często odwiedzane przez wszystkich tych, którzy chcą oddać mu hołd.

Marszałek mieszkał w Krakowie przez kilkanaście lat.

Kraków był miastem, w którym marszałek mieszkał bardzo długo, ale przede wszystkim miastem, w którym myśl polityczna Piłsudskiego dojrzewała. A przede wszystkim Kraków był miastem, w którym Piłsudski przygotowywał się do czynu zbrojnego. 

Można powiedzieć, że marszałek miał w Krakowie przyjaciół, ludzi z którymi się spotykał?

Miewał przyjaciół aczkolwiek jego główne przyjaźnie to były przyjaźnie jeszcze z wcześniejszego okresu. Trudno mówić o takich stałych przyjaźniach, dlatego że bardzo szybko był zesłany na Syberię więc była duża luka w przyjaźniach. Potem główni jego znajomi to byli ludzie z Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej. Śmiem twierdzić, że jego największy przyjaciel to Walery Sławek. Trzeba zaznaczyć, że Piłsudski bardzo rzadko przechodził na "ty". Oczywiście w późniejszym okresie, bo jak był jeszcze młodym człowiekiem to jak najbardziej. Dlatego trudno jest mówić o przyjaciołach Piłsudskiego. Od momentu, kiedy wyszła pierwsza Kompania Kadrowa to już nie prowadził życia towarzyskiego. Po prostu nie miał na to czasu. Wszyscy jego przyjaciele to byli towarzysze walki.

Ale panowie się spotykali i rozmawiali o Polsce, o wojsku...


... ależ oczywiście spotykali się nie tylko w sensie jakiś odpraw. Spotykali się także w kawiarniach krakowskich. Piłsudski również chodził na "jaskółkę" do Teatru Słowackiego. Byłą taka zabawna historia, że w latach dwudziestych przyjechał do Krakowa i poszedł na przedstawienie "Kościuszki pod Racławicami" Anczyca i kiedy pojawił się naczelnik Kościuszko na scenie, ktoś na widowni wstał i krzyknął: niech żyje pan naczelnik Piłsudski.

Jakim był człowiekiem?

Dość pogodnym. Do momentu śmierci Gabriela Narutowicza. To był też jeden z jego znajomych. To, że Polacy zamordowali własnego prezydenta, to bardzo go uderzyło. Stąd również ten ostry, cięty język. Te sformułowania typu "konstytuta prostytuta" to właśnie jest po okresie, w którym zginął Narutowicz. Od tej pory marszałek bardzo zgorzkniał. Ale to są późne lata dwudzieste. 

Skąd się wziął język marszałka. Taki bardzo dosadny, żeby nie powiedzieć momentami wulgarny.

Potrafił zbesztać najgorszymi słowami swoich nawet najbliższych współpracowników. Obawiano się marszałka. Zwłaszcza, że wszyscy nazywali go już wtedy "Dziadkiem". Warto dodać, że ten słynny wąs marszałka był stylizowany. Aż takich wąsów nie miał. Brwi miał bardzo potężne, ale też nie były aż takie wielkie. Ale rzeczywiście raczej starano się Piłsudskiego przedstawiać w poważnym tonie.

Marszałek miał jakieś nałogi? Palił fajkę? 

Palił papierosy, zresztą specjalne papierosy mu robiono "marszałkowskie". Podejrzewam, że robiono mu je w taki sposób, że miały mniejszą ilość nikotyny. Był też nałogowym herbaciarzem. Pił mocną herbatę i to ze szklanki. To jest myślę przyzwyczajenie z czasów rosyjskich, tego samowaru, który zawsze wszędzie stał i był takim elementem jak teraz telewizor, czyli skupiającym rodzinę wokół siebie. Jak się do niego przychodziło to siedział przy filiżance herbaty.  I trzeci nałóg o ile to można to nazwać nałogiem, to stawianie pasjansów. Jest taka słynna opowieść, kiedy Piłsudski był w Zakopanem. Był w złej kondycji finansowej i siedział w samych kalesonach w skromnej izbie i stawiał tam pasjansa. Jego rozmówca pyta go: jakiego ty pasjansa stawiasz? On mówi:  jak wyjdzie to zostanę dyktatorem Polski.

Marszałek umarł na raka. Ale lekarzy do siebie nie dopuszczał? 

Więcej zdjęć marszałka znajdziecie na stronie Narodowego Archiwum Cyfrowego

Trzeba było forteli użyć, żeby spotkał się medykiem. Słynny doktor, który z Wiednia do niego przyjechał zaczął go leczyć zbyt późno. Bardzo często się przeziębiał. Związane było to myślę z tym, że często zmieniał warunki i miejsce pobytu. Są takie relacje, że mu składają raport a on leży, czy siedzi, otulony gdzieś w chacie. Jak w roku 1918 wygłaszał swoje pierwsze przemówienie w Warszawie to powiedział, będę mówił bardzo krótko,  jestem przeziębiony. Ale nie miał poważnych chorób, aż do czasu kiedy zachorował na raka i bardzo szybko umarł. Jeżeli zobaczyć zdjęcia jeszcze z rewii kawalerii, czyli z października 1933 roku z Krakowa, to jest człowiekiem starym i siwym, ale w pełni sił. Natomiast jego zdjęcia z lutego 1935 roku kiedy wracał z Wilna z pogrzebu swojej siostry, to już jest strzęp człowieka.

Lubił ówczesne "media"?

Nie lubił się fotografować poza tymi oficjalnymi uroczystościami. Jest bardzo mało zdjęć z okresu wygnania w Sulejówku. Przebywał tam trzy lata. Zdjęć marszałka w cywilnym ubraniu jest naprawdę niewiele.