Korea Północna nie wpuściła pracowników z Południa do znajdującego się na jej terytorium kompleksu przemysłowego Kaesong. Zgodziła się natomiast na wyjazd przebywających tam obywateli Korei Południowej - informują władze w Seulu.

"Korea Północna, wbrew dotychczasowej praktyce, nie wyraziła rano w środę zgody na przejazd 484 pracowników z Południa do Kaesong" - powiedział agencji AFP przedstawiciel władz południowokoreańskich. Na razie jednak nie ma pewności co do tego, czy działania reżimu oznaczają całkowite zamknięcie kompleksu. Phenian już wcześniej groził zamknięciem prowadzonej wspólnie z Koreą Południową specjalnej strefy przemysłowej.

Kaesong to połączenie taniej siły roboczej z Korei Płn. z południowokoreańskim kapitałem i technologiami. Dla ponad 120 południowokoreańskich firm pracuje tam ponad 50 tysięcy obywateli Korei Północnej.  W 2012 roku w kompleksie wyprodukowano towary warte 470 mln dolarów. Kaesong jest dla Phenianu jednym z nielicznych źródeł dewiz.

Reżim pręży muskuły

W ostatnią sobotę północnokoreańska agencja KCNA podała, że władze w Phenianie ogłosiły "stan wojny" z Koreą Płd. W niedzielę Phenian zagroził też atakiem na amerykańskie bazy wojskowe w Japonii, jeśli doszłoby do wojny z Południem. Według północnokoreańskiego dziennika "Rodong Sinmun" celem miałyby być bazy w prefekturach Aomori, Kanagawa i Okinawa. W poniedziałek Korea Płn. poinformowała, że uruchomi ponownie reaktor atomowy w Jongbion, który został zamknięty w 2007 roku. 

Dwa dni temu Stany Zjednoczone wysłały niszczyciele Fitzgerald i McCain na wody u wybrzeży Półwyspu Koreańskiego. Wczoraj w stronę półwyspu ruszył niszczyciel Decatur. Jego uzbrojenie pozwala m.in. na zniszczenie pocisków rakietowych. Według przedstawicieli Pentagonu, cytowanych przez Reutera, zadaniem jednostki ma być wzmocnienie obrony przeciwrakietowej.

Pentagon nie potwierdził natomiast informacji o wysłaniu na wody u wybrzeży Półwyspu Koreańskiego systemu radarowego do wykrywania głowic balistycznych. Informowała o tym w poniedziałek sieć CNN, powołując się na przedstawiciela amerykańskiego resortu obrony.