Były szef CBA Mariusz Kamiński poinformował przed rozpoczęciem tajnych obrad Sejmu ws. uchylenia mu immunitetu, że zarzuty, jakie chce postawić mu prokuratura, dotyczą wyłącznie sprawy Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich. Wniosek o uchylenie Kamińskiemu immunitetu złożyła Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która chce postawić mu zarzuty przekroczenia uprawnień podczas czynności operacyjnych CBA, w czasach kiedy poseł PiS kierował Biurem.

Nie idę na salę sejmową, aby bronić swojego immunitetu, nie ma najmniejszych wątpliwości, że zostanie mi uchylony. Idę bronić prawdy i zasad, a zwłaszcza jednej prostej zasady, że nikt w państwie polskim nie może stać ponad prawem, nawet jeżeli nazywa się Kwaśniewski - podkreślił Kamiński podczas spotkania z dziennikarzami. Zapowiedział, że szersze oświadczenie wygłosi na konferencji prasowej po zakończeniu tajnego posiedzenia.

Stołeczni śledczy nie ujawniają treści zarzutów. Media informowały natomiast wcześniej, że chodzi m.in. o sprawy Weroniki Marczuk i byłego prezesa Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusława Seredyńskiego, którym Biuro próbowało udowodnić korupcję i płatną protekcję. We wniosku wobec Kamińskiego chodzić ma także właśnie o sprawę willi w Kazimierzu Dolnym, której - jak domniemywało CBA - cichymi właścicielami byli Kwaśniewscy.

Prokuratura oficjalnie nie komentowała tych doniesień. Wskazywano tylko, że chodzi o "nierzetelne informacje" we wnioskach do sądu i prokuratora o zgodę na działania operacyjne CBA z lat 2007-09 oraz o nieprawidłowości w operacjach specjalnych CBA.

Chcieli udowodnić Kwaśniewskim nielegalne dochody

W 2010 roku CBA doniosło o podejrzeniu nadużycia władzy i nielegalności działań CBA w związku z zakupem willi w Kazimierzu w 2009 roku. Wg "Gazety Wyborczej", CBA - chcąc udowodnić, że małżeństwo Kwaśniewskich miało nielegalne dochody - kupiło dom w Kazimierzu nad Wisłą. Celem CBA było udowodnienie, że wcześniej Kwaśniewscy kupili ten dom na podstawioną osobę. Według "GW", akcję prowadził agent Tomek, czyli Tomasz Kaczmarek - obecnie poseł, który za nieruchomość wartą 1,6 mln zł miał oferować dwa razy więcej, licząc, że pieniądze trafią do Kwaśniewskich. W lipcu 2009 roku, w kulminacyjnym momencie, akcja została przerwana, bo pośredniczący w transakcji Jan J. wyjął część należności (1,5 mln zł) z torby, w której był nadajnik mający namierzyć, gdzie pieniądze zostaną zawiezione - pisała "GW". Po publikacji Kamiński mówił, że część tych informacji jest "absolutnie nieprawdziwa".

W 2010 roku katowicka prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie legalności majątku Kwaśniewskich, nie dopatrując się nieprawidłowości.

Zarzuty w tej sprawie usłyszał też Tomasz Kaczmarek, który wcześniej sam zrzekł się immunitetu podkreślając, że sprawa ma charakter polityczny, a nie kryminalny.

(edbie)