Wprawdzie złość piękności szkodzi, ale za to – jak przekonują amerykańscy psycholodzy - wychodzi nam na zdrowie. Naukowcy przeprowadzili swe dość wyrafinowane badania na blisko stu studentach. Nie szczędzili im powodów do złości.

Zanim psycholodzy zabrali się do pracy, studentom powiedzieli, że chodzi o… test inteligencji. Kazano im odliczać na przykład od 6233 w dół co trzynaście. Co chwilę im przerywano, twierdząc, że liczą za wolno, każda pomyłka powodowała, że trzeba było zaczynać od nowa. W tym czasie filmowano ich reakcje, mierząc równocześnie tętno, ciśnienie krwi i wydzielanie hormonów stresu.

Okazało się, że ci, których grymas twarzy wskazywał na silne rozdrażnienie, złość, oburzenie, mieli lepsze wyniki badań. Najwyższe ciśnienie i poziom kortyzolu zmierzono u tych, którzy reagowali nie gniewem, ale lękiem.

Wniosek: wyrażanie złości w trudnych sytuacjach może nam wychodzić na zdrowie. Pod warunkiem oczywiście, że nie krzywimy się na przykład na szefa, bo wtedy możemy się nabawić powodów do lęku.