Trwa usuwanie skutków wycieku substancji ropopochodnych z nielegalnej rafinerii w Nowym Targu na Podhalu. Strażacy wypompowali resztki oleju ze zbiorników przy lotnisku, gdzie znajdowała się, zamknięta przed miesiącem, przetwórnia. Dziś specjaliści mają określić, jak duży teren został skażony. Dokładne koszty likwidacji skażenia nie są znane, jednak już wiadomo, że będą bardzo duże.

Strażacy ustawili w rowie specjalne zapory, do których cały czas spływa oleista substancja; uzbierali jej już kilka beczek, a to prawdopodobnie jeszcze nie wszystko. Ratownicy cały czas starają się znaleźć źródło skażenia – co jest dosyć trudne, bo do przeszukania mają kilkaset metrów kwadratowych terenu z wieloma studzienkami kanalizacyjnymi. Od rana na lotnisku obraduje także sztab kryzysowy, dziś dołączyli do niego także specjaliści z firmy zajmującej się neutralizacją skażeń. Zostali oni sprowadzeni do Nowego Targu aż z Poznania. Do wieczora mają przedstawić swe ekspertyzy. Wstępne oceny są jednak optymistyczne: po wykonaniu kilku odkrywek na terenie byłej rafinerii okazało się, że pod 30-centymetrową warstwą przesiąkniętej ropą ziemi znajduje się nieprzepuszczalna warstwa. Substancja dostała się więc prawdopodobnie do kanalizacji burzowej i stamtąd będzie ją łatwiej usunąć. W przyszłym tygodniu mają się tym zająć odpowiednie firmy. Dokładne koszty likwidacji skażenia nie są znane, jednak już wiadomo, że będą bardzo duże.

foto Archiwum RMF

15:00