Szczyt sezonu to dla placówek służby zdrowia w miejscowościach turystycznych najgorszy okres w roku. Nie dość, że muszą przyjmować kilka razy więcej pacjentów niż poza wakacjami, to na dodatek nikt im za nich nie płaci.

W Zakopanem najgorzej sytuacja wygląda na oddziale ratunkowym, który przyjmuje nawet 4 razy więcej pacjentów niż przed wakacjami – mówi Sylweriusz Kosiński szef medyczny zakopiańskiego szpitala. Wielokrotnie zdarza się tak, że pod oddział ratunkowy podjeżdża cały autobus dzieci i co najmniej połowa z nich jest chora - opowiada. Większość kolonii czy obozów – w ramach oszczędności – nie zatrudnia bowiem lekarzy i pielęgniarek. Choć jest to obowiązkiem organizatora – dodaje.

Ale Narodowy Fundusz Zdrowia nie bierze tego pod uwagę i płaci szpitalowi stałą stawkę dzienną niezależnie od liczy pacjentów. A tego nasza placówka może nie wytrzymać – podkreślają lekarze. Może my już nie chcemy być miejscowością turystyczną i leczyć osoby, na które nie dostajemy pieniędzy?

Taką samą pulę pieniędzy na leczenie w sezonie i poza nim dostają także szpitale na Warmii i Mazurach. Posłuchaj relacji reportera RMF Daniela Wołodźki:

Ale nie wszystkie placówki mają takie problemy. Nie narzeka np. gdańskie pogotowie ratunkowe. Mimo że przyjmuje o jedną trzecią pacjentów więcej niż poza sezonem, nie ma problemu z uzyskaniem funduszy od NFZ.

Wszyscy są ubezpieczeni w Funduszu. To jednolita struktura w całym kraju i nie ma problemów – mówią władze pogotowia. Po realizacji zdarzeń przekazujemy NFZ wszystkie karty zleceń. I otrzymujemy pieniądze - tłumaczy Jerzy Karpiński. Bardziej skomplikowana procedura obowiązuje jedynie w przypadku cudzoziemców i tu odzyskanie pieniędzy twa znacznie dłużej – dodaje.