To, że sklepiki szkolne sprzedają słodycze, słodkie napoje gazowane i fastfoody nie ma istotnego związku z nadwagą uczniów - informują amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu w Pensylwanii. Takie zaskakujące wnioski opublikowali w styczniowym numerze czasopisma "Sociology of Education".

Amerykańscy naukowcy przeprowadzili swoje badania na próbie 20 tysięcy nastolatków. Zbadali wzrost i wagę dwóch grup - 11-latków i 14-latków. Następnie zestawili te dane z informacją na temat tego, czy w szkole, do której chodzi dany uczeń, sprzedawane jest "śmieciowe jedzenie".

Mogłoby się wydawać, że w szkołach, w których funkcjonują sklepiki oferujące fastfoody, odsetek uczniów z nadwagą będzie większy. Wnioski z badań nie wykazały jednak takiej zależności. To, czy w danej szkole był sklepik z niezdrowym jedzeniem, okazało się nie mieć odzwierciedlenia w wadze uczniów.

Jak to wytłumaczyć? Autorzy badań twierdzą, że kiedy idziemy do szkoły, nasze nawyki żywieniowe są już ukształtowane. Najwięcej w tej kwestii zależy od naszych rodziców i środowiska, w którym spędzamy pierwsze lata życia. A ściśle ustalony szkolny plan zajęć może wręcz sprawić, że młodzież nie będzie miała czasu, by sięgnąć po niezdrowe jedzenie.

Science News