Białostocki sanepid wciąż szuka producenta i sprzedawcy jajek z salmonellą, którymi prawdopodobnie śmiertelnie zatruła się 7-letnia dziewczynka. W szpitalu jest jeszcze jej siostra. Na szczęście jej stan jest dobry i prawdopodobnie dziś wyjdzie do domu.

Sanepid boi się, że mogą być kolejne zakażenia salmonellą. To że na razie nie ma żadnych innych sygnałów o niczym nie świadczy. Joanna Siemionkowicz z Białostockiej Stacji Epidemiologicznej podkreśla, że o wielu przypadkach zakażeń po prostu nie wiemy.

Organizm 7-latki nie jest tak silny jak organizm dorosłego i być może dlatego pałeczki salmonelli bez trudu przedostały się do krwi. Gdy dziewczynkę przewieziono do szpitala nie było już ratunku. "Dziewczynka trafiła do nas w stanie krytycznym. W takich przypadkach jesteśmy krytyczni. Przebieg jest tak szybki i tak uogólniony, że medycyna jest w tej chwili bezradna" – powiedział Piotr Gałkin z oddziału reanimacji. Jak dodaje takie przypadki zdarzają się raz na 100. Sanepid apeluje jednak o ostrożność, ponieważ jajka kupione nawet od znanych producentów nie gwarantują bezpieczeństwa. Nie pozostaje nam więc nic innego jak zdrowy rozsądek i zasada ograniczonego zaufania do producentów i sprzedawców.

foto Adam Flak RMF

09:35