Rosyjski, towarowy statek kosmiczny Progress M-27M, wystrzelony dziś na pokładzie rakiety Sojuz 2.1A z kosmodromu Bajkonur, może nie dolecieć na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Agencja Roscosmos informuje, że kapsuła poprawnie oddzieliła się od ostatniego stopnia rakiety, ale nie weszła na właściwą orbitę, pojawiły się też problemy z rozłożeniem anten potrzebnych do nawigacji. Zaplanowany na dziś manewr cumowania Progressa do ISS przełożono na czwartek.

Pierwotny plan zakładał, że Progress będzie cumował do ISS po zaledwie sześciu godzinach od startu. To nowy schemat lotu, wykorzystywany od kilku lat zarówno w przypadku Progressów, jak i załogowych Sojuzów. Do przyłączenia się do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej dochodzi po zaledwie 4 okrążeniach Ziemi. Alternatywą jest tradycyjny, stosowany wcześniej schemat cumowania po dwóch dniach i 34-krotnym okrążeniu Ziemi.

Pierwsze doniesienia wskazywały, że nie otwarły się planowo anteny systemu nawigacyjnego KURS umożliwiającego automatyczne dokowanie. Eksperci NASA, cytowani przez portal space.com, twierdzą jednak, ze może chodzić o anteny innego systemu. Jeśli faktycznie usterka dotyczyłby systemu KURS i nie udałoby się jej skorygować, Progress po znalezieniu się na właściwej orbicie będzie mógł być cumowany "ręcznie" z pokładu ISS. Przejście na dłuższą ścieżkę dokowania jest zgodną z planem procedurą awaryjną, przewidzianą w przypadku wszystkich lotów Progressów i Sojuzów.

Ewentualne niepowodzenie lotu Progressa skomplikowałoby nieco misję astronautów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Pojazd ma dostarczyć na orbitę ponad 2700 kilogramów żywności, paliwa i materiałów do badań naukowych.