Dwa znaleziska z okresu kredy wywołały sensację w świecie paleontologów. Okazało się, że ssaki żyjące w czasach dinozaurów nie były wcale bezbronnymi ofiarami gigantycznych, ale również groźnymi drapieżcami.

Teraz eksperci zawzięcie dyskutują, jak prehistoryczne ssaki mogły wpłynąć na ewolucję dinozaurów. Jak pisze brytyjski tygodnik „Nature”, pierwszy ze ssaków był wielkości dużego psa, a jego potężne żuchwy i budowa zębów sugerowałyby, że był mięsożerny.

Druga skamieniałość to pozostałości po ssaku wielkości lisa. Pozornie nic specjalnego, ale tam, gdzie zwierzę miało żołądek, na naukowców czekała niespodzianka. Jeśli przyjrzycie się bliżej, zauważycie w tym miejscu pogryzione kości i zęby, należące do młodego dinozaura, a dokładniej do psitakozaura - wyjaśnia Meng Jin, paleontolog z Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku.

Psitakozaury to dwunożne, dwumetrowe gady z pyskami przypominającymi dzioby papug. Jeśli stosunkowo niewielki ssak mógł atakować pisklęta, to możliwe, że inne większe ssaki miały w swym menu bardziej okazałe dinozaury. Stąd już tylko krok do tezy, którą na łamach „Nature” stawia Amerykanka Anne Weil - być może gady były zmuszone urosnąć do gigantycznych rozmiarów, lub też nauczyły się latać, by uniknąć krwiożerczych ssaków.