"Najnowocześniejsze metody wirtualnej akustyki pozwalają nam jak nigdy przedtem zaprojektować obiekty lub przestrzeń publiczną tak, by zapewnić doskonałe brzmienie muzyki i ochronić się przed hałasem" - mówi RMF FM prof. Michael Vorländer z Instytutu Akustyki Technicznej RWTH w Akwizgranie. Z gościem międzynarodowej konferencji Forum Acusticum na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie rozmawiał Grzegorz Jasiński.

Grzegorz Jasiński: Akustyka to coś z czym wszyscy się stykamy, to część naszego życia. Jednak wirtualna akustyka wydaje się polegać na tym, że ktoś próbuje nam zaprezentować dźwięki, które nie istnieją i przekonać nas, że są rzeczywiste. Czy to rzeczywiście o to chodzi?

Michael Vorländer: Wirtualna akustyka zajmuje się tworzeniem dźwięków, które faktycznie nie istnieją, ale mogą być rzeczywiste w przyszłości, gdy odpowiednio zaplanujemy choćby miejski plac, czy salę koncertową. My po prostu chcemy wiedzieć z wyprzedzeniem, jakie będzie tam brzmienie dźwięków. Wirtualną akustykę wykorzystujemy też dla celów artystycznych, albo tworzenia dźwięków, które będą dla odbiorców bardziej komfortowe, czy po prostu dadzą się lubić. Ja osobiście zajmuje się przygotowaniem odpowiednich narzędzi symulacyjnych dla tych, którzy projektują rozmaitą przestrzeń, czyli w praktyce dla architektów. Oni już w tej chwili mogą używać narzędzi do projektowania dźwiękowego podobnie, jak tych do wizualizacji. Dzięki temu, mogą tworzyć optymalne warunki akustyczne tak we wnętrzach, w salach koncertowych, czy audytoriach, ale także w otwartej przestrzeni, gdzie głównie zajmują się ograniczaniem hałasu. Wirtualna akustyka pomaga w procesach projektowania, pomaga też w prezentacji wyników opinii publicznej, by przekonać ją i jej przedstawicieli do inwestycji w odpowiednie systemy ograniczania hałasu.

Najpopularniejszym sposobem ograniczania hałasu jest teraz stawianie ekranów dźwiękochłonnych choćby wokół autostrad. To niestety niszczy walory krajobrazowe. Być może powinniśmy szukać innych sposobów. Czy to możliwe?

To jest możliwe, ale wymaga porozumienia miedzy architektem, a użytkownikami danej przestrzeni, co do oczekiwań i najlepszego sposobu ich spełnienia. Ekrany przy drogach, na przykład składające się głównie z roślinności mogą być przecież łatwiejsze do zaakceptowania. Tym bardziej, jeśli ich skuteczność pokaże się na konkretnym przykładzie, a nie tylko w postaci tajemniczych liczb i decybeli, które niewiele mówią. Opinia publiczna i sami architekci przyzwyczajeni są do myślenia o betonowych ekranach. Przekonanie ich do użycia roślinności może być łatwiejsze właśnie dzięki instrumentom wirtualnej akustyki. One pozwalają rzeczywiście usłyszeć skutki architektonicznych działań a nie tylko zobaczyć je na wykresach.

Budowa ekranów kosztuje, być może nie wszystkie są potrzebne. Czy nauka pomaga nam decydować, gdzie są konieczne, a gdzie można z nich zrezygnować?

Dobry projekt to podstawa. Mamy już wyrafinowane narzędzia numeryczne, które pomagają nam przewidywać rozchodzenie się dźwięku i przewidywać, gdzie ekrany są naprawdę potrzebne. Oczywiście są miejsca, gdzie nie można się bez nich obyć, ale sztuką jest postawić ekrany, które nie zaśmiecą nam otoczenia. Są też miejsca, gdzie ich efekt okazuje się nieznaczny i lepiej z nich zrezygnować.

Większość z nas nauczyła się teraz słuchać muzyki, czy książek z audiobooków w "zaciszu" własnych słuchawek. Oddzielamy się w ten sposób od otoczenia. Czy wirtualna akustyka może nam pomóc, byśmy słyszeli w słuchawkach wszystko, co istotne?

Tak. Możemy ją wykorzystać do utrzymywania "łączności ze światem". Mamy już systemy, które nawet, gdy głośno słuchamy muzyki potrafią przekazać i wzmocnić na słuchawki odgłosy zewnętrzne, które mogą mieć znaczenie dla naszego bezpieczeństwa. Gdy odbiór muzyki nagle się zmienia, zwracamy uwagę na to co dzieje się wokół.

W kinie przyzwyczailiśmy się już do dźwięku przestrzennego, ale mimo prób, nie zdobył on popularności w muzyce. Od 10 lat mamy już formaty DVD-Audio, czy SACD, ale nie zdołały one zdobyć popularności. Prawdopodobnie nie tylko ze względu na wyższą ceną płyt. Może trudno nam te efekty usłyszeć? Mają jeszcze przyszłość?

Myślę, że tak. Nie sądzę, by były przegrane. One wrócą z pojawieniem się nowych doskonalszych technologii reprodukcji tych dźwięków w naszym domu. Problemy wynikały miedzy innymi z faktu, że nie było jednego uniwersalnego standardu. Ale teraz doświadczenia z trójwymiarowymi obrazami telewizyjnymi wskazują, że muszą im towarzyszyć odpowiednio dobre systemy przestrzennego dźwięku. Jestem pewien, że będą wiec coraz lepsze.