Nauka zaskakuje nas czasem nie tylko tym, co wie, ale także tym, jak wiele wciąż nie rozumie... Naukowcy dopiero teraz zdołali udowodnić coś, co my sami wiemy przecież od zawsze. Badacze z Mount Sinai Medical School w Nowym Jorku potwierdzili, że grypa najlepiej rozprzestrzenia się przy zimnej i suchej pogodzie.

Co ciekawe, w wyjaśnieniu tej sprawy pomogły zapiski lekarzy z czasów epidemii grypy hiszpanki. Do tej pory nie znano zwierząt, które by się dobrze nadawały do eksperymentów, myszy łapią inne szczepy grypy niż my i nie zarażają się nawzajem. W notatkach lekarzy z 1919 r. znaleziono jednak informacje, że świnki morskie chorowały wtedy i padały na grypę. Badania na tych gryzoniach pozwoliły teraz dokładnie ustalić, kiedy grypa rozprzestrzenia się najłatwiej.

Okazało się, że wirusy są najgroźniejsze w niskiej temperaturze, gdy śluz w drogach oddechowych jest dla nich słabszą barierą. Z kolei w temperaturze pokojowej, wirusom sprzyjają wilgotności rzędu 30 albo 60 procent. Pośrednia lub wyższa wilgotność utrudnia wirusom przenoszenie się w powietrzu.

Kto wie, być może naukowcy stworzą specjalną mapę temperatury i wilgotności, która pozwoli w klimatyzowanych pomieszczeniach utrzymać warunki niekorzystne dla wirusa i będziemy wreszcie mogli... kichać na grypę.