Minister zdrowia zatwierdził plan finansowy NFZ i już pojawiają się kłopoty - w Krakowie nie przyznano największemu szpitalowi im. Rydygiera kontraktu na prowadzenie oddziału ratunkowego.

Problemy są także z innymi oddziałami, dlatego dyrekcja zamierza po prostu... zamykać je. Możliwe więc, że już wkrótce przestaną istnieć oddziały najważniejsze dla działania systemu ratunkowego: wewnętrzny, oparzeniowy oraz chirurgii urazowej i ortopedycznej.

Niestety, jest to bardzo prawdopodobne, a powód jest kuriozalny. Kraków, jako jedyne duże miasto, wciąż działa w systemie ostrych dyżurów, jakiekolwiek więc ograniczenie pracy, w którymkolwiek szpitalu burzy cały układ.

Zdaję sobie z tego sprawę i dlatego odwlekam w czasie. Dotąd, dokąd jest to możliwe nie będę zamykał, natomiast ekonomia jest nieubłagana. Zresztą nie jest to jakieś nowum.

Proszę sobie wyobrazić, korzystając z uczestnictwa w programie ministerialnym tworzenia oddziału urazów wielonarządowych, szpital za pieniądze publiczne oddział utworzył i od marca nie może się doprosić o finansowanie. Dalej będzie świecił pustkami - mówi dyr. „Rydygiera”, Krzysztof Kiciński.

Władze Funduszu nie przejmują się jednak sytuacją. Twierdzą, że wszystko jest w porządku, a kontrakty, m.in. na oddział ratunkowy, zostały zawarte zgodnie z obowiązującymi procedurami.

08:25