NFZ miał zastąpić kasy chorych w ramach kolejnej wielkej reformy. Skończyło się na zamianie nazwy i wojnie o pieniądze. Wczoraj minister zdrowia zatwierdził plan finansowy NFZ, co oznacza właśnie powrót kas chorych.

Minister zdrowia podpisał plan finansowy NFZ, ale zrobił to na własnych warunkach. Główna zmiana to podzielenie środków na oddziały: Mazowsze dostanie najwięcej - ponad 4,5 mld zł, najmniej Opolszczyzna - 700 mln zł. Tak właśnie działały kasy chorych - każda regionalna kasa miała określony centralnie budżet.

Poza tym, Leszek Sikorski zmienił praktycznie wszystko, co chciał zmienić:

Kierunki, które wyznaczył minister zostały zachowane, tzn. więcej na podstawową opiekę zdrowotną, nieco mniej na lecznictwo szpitalne - mówi Agnieszka Gołąbek, rzeczniczka resortu zdrowia.

W całym zamieszaniu z planem finansowym NFZ chodziło tak naprawdę o podział środków pomiędzy poszczególne oddziały, co z kolei jest elementem wojny o kontrolę nad całym Funduszem i jego gigantycznymi pieniędzmi - 30 mld. zł.

Gdyby nie było jasnego podziału, władze NFZ miałyby dużą swobodę w kontraktowaniu usług. Można by było dać komuś więcej, a komuś mniej.

To zresztą dalszy ciąg rozgrywki o władzę, zapoczątkowanej przez Mariusza Łapińskiego. B. minister tworzył ten system "pod siebie". Teraz już wprawdzie Łapińskiego nie ma, ale są jego ludzie.

Jeszcze wczoraj wiceprezes NFZ, Mirosław Manicki wystąpił o prawo dysponowania prawie 1. mld zł bez wiedzy rady Fubduszu. Gdy Leszek Sikorski się nie zgodził, Manicki zrezygnował z pracy.

12:15