Minister zdrowia wykreślił RUM z projektu offsetowego. Projekt zakładał, że Amerykanie pomogą nam stworzyć informatyczną sieć, dzięki której szybko byłoby wiadomo, na co NFZ wydaje nasze pieniądze.

Stworzenie RUM-u było sztandarowym hasłem polityków SLD. Dziś jednak Marek Balicki twierdzi, że jego tworzenie w ramach offsetu nie miało żadnego uzasadnienia. Umowa była bowiem skonstruowana tak, że największe przywileje dawała prywatnym firmom, które miały tworzyć system. Budżet państwa zobowiązał się jedynie do kupowania tych usług. Nie liczono przy tym jakikolwiek kosztów.

Duże ryzyko, można powiedzieć metaforycznie, że to w pewnym sensie kot w worku - mówi minister zdrowia. Ów kot został podrzucony jeszcze przez ekipę Mariusza Łapińskiego – do offsetu wrzucił go Aleksander Naumann. Obaj panowie potrzebowali narzędzia, które da im kontrolę nad całym systemem ochrony zdrowia. RUM w offsecie dawał taką możliwość i – co najważniejsze – nie wymagał przetargu. RUM-u więc nie ma, ale i alternatywy też nie.

A Rejestr Usług Medycznych jest naprawdę potrzebny. Pozwoliłby on ocenić, jak wydawane są pieniądze w systemie ochrony zdrowia: gdzie leczą się pacjenci, jakie leki kupują i ile na to wydają.

Takie dane o wszystkich pacjentach od 4 lat dostępne są na Śląsku dzięki systemowi START. Tamtejsi pacjenci powoli zapominają, jak wygląda ich książeczka zdrowia. Zastąpiono ją bowiem kartą chipową. Posłuchaj co mówią o tych zmianach:

[dzwiek:77396.ra]

Przypomnijmy. Głównym założeniem RUM-u było wprowadzenie karty pacjenta, która ma pełnić funkcje karty ubezpieczenia zdrowotnego, europejskiej karty ubezpieczenia zdrowotnego oraz karty rejestru usług medycznych. Drugim ważnym założeniem była karta pracownika medycznego, która miałaby potwierdzać wykonanie danego zabiegu.