Mimo pewnych postępów misja testowa statku kosmicznego firmy SpaceX Elona Muska nie zakończyła się powodzeniem. Starship uległ eksplozji w trakcie lotu. To już trzeci taki przypadek w serii testów.

Przebieg i komplikacje misji

Startując z bazy Starbase w Teksasie, mimo niewielkich opóźnień wynikających z problemów technicznych, statek kosmiczny Starship udał się w swoją dziewiątą podróż testową.

W trakcie lotu rakieta osiągnęła większą odległość niż podczas poprzednich prób, lecz zakończyła lot przedwcześnie, rozbijając się nad Oceanem Indyjskim. Mimo braku pewnych elementów misji, jak np. poprawne wypuszczenie atrap satelitów Starlink, udało się osiągnąć kilka kluczowych celów.

Pierwszy stopień rakiety, booster Super Heavy, wylądował natomiast zgodnie z planem w wodach Zatoki Meksykańskiej, lecz jego silniki zawiodły, kiedy miał miękko osiąść na wodzie. Około 20 minut po rozpoczęciu lotu utracono połączenie wideo z maszyną. Wkrótce potem oznajmiono, że rakieta zaliczyła wyciek, po czym wpadła w niekontrolowany lot i zaczęła się kręcić wokół własnej osi. Podczas ponownego wejścia w atmosferę utracono z nią kontakt i maszyna uległa destrukcji. Z tego powodu SpaceX nie udało się uzyskać spodziewanych pomiarów dotyczących powrotu na Ziemię.

To już trzeci z rzędu lot Starshipa, podczas którego statek się rozbił, choć tym razem przetrwał ponad 45 minut lotu, znacznie więcej niż w trakcie poprzednich prób. Po raz pierwszy z częściowym sukcesem użyto do startu używanego wcześniej boostera Super Heavy, który tym razem w planie nie miał lądowania w miejscu startu i uchwycenia przez "pałeczki" wieży.

SpaceX będzie szukał przyczyny eksplozji

"Jakby test lotu nie był wystarczająco ekscytujący, Starship doświadczył szybkiego nieplanowanego demontażu" - napisała firma SpaceX na swoim profilu na platformie X, używając żargonowego określenia na rozpad rakiety.

"Zespoły będą nadal przeglądać dane i pracować nad naszym kolejnym testem lotu. W przypadku takiego testu sukces bierze się z tego, czego się uczymy, a dzisiejsza próba pomoże nam poprawić niezawodność Starship, ponieważ SpaceX stara się uczynić życie multiplanetarnym" - dodała.

"Dołki staną się rozdziałem w o wiele dłuższej historii"

Szef NASA Jared Isaacman stwierdził z kolei, że choć niektórzy mogą skupiać się na porażkach, to zarówno za Starshipem, jak i poprzednimi wielkimi rakietami stoi "ogromna gospodarka kosmiczna, która nabiera kształtów.

Dziesiątki tysięcy miejsc pracy, miliardy prywatnych inwestycji - wszystko to ma na celu prawdziwe otwarcie ostatniej wielkiej granicy. Kiedy te możliwości się pojawią, staną się one siłą napędową nowej ery eksploracji i odkryć - a dołki staną się rozdziałem w o wiele dłuższej historii - oznajmił były członek misji organizowanych przez SpaceX.

Ze Starshipem Musk - a także NASA - wiąże duże nadzieję, bowiem ma on być pojazdem, który ponownie zabierze ludzi na Księżyc w ramach misji Artemis III. Ma to być też statek, na pokładzie którego pierwsi astronauci mają stanąć na Księżycu. Jeszcze w maju miliarder zapowiadał, że w tym roku Starship - a nie tylko jego booster - będzie w stanie bezpiecznie wylądować na Ziemi.